Po obejrzeniu tej ekranizacji nasuwa mi się tylko jedna refleksja. A mianowicie w jakim stopniu ten „zamach stanu” przyczynił się do klęski Hitlera? Czy poza dezorganizacją narodu i zwiększeniem optymizmu wśród przeciwników Hitlera, wydarzenia te faktycznie miały wpływ na porażkę Furehra, jeśli tak to chwała im za to lecz jeśli nie to ich śmierc była daremna.
Te wydarzenia, niestety, nie miały żadnego realnego wpływu na klęskę Hitlera. A śmierć tych wszystkich ludzi była daremna...
Jednak i tak powiem: Chwała im za ten wyczyn.
Oficer próbujący zabić przywódcę państwa, przed którego flagą przysięgał wierność to nic nie warty zdrajca. Czy chodzi o hitlera, czy nie. Niehonorowa gnida i tyle.
A co miał byc wierny zbrodniarzowi? Jestem ciekawa, czy tobie sumienie pozwalałoby na wspomaganie masowego mordercy.
Co innego służyć lub nie, co innego zdradzać. Myślę, że komu jak komu ale oficerowi żadnej armii to nie przystoi. Siedząc dziś przed komputerem ciężko wczuć się w sumienie hitlerowca. Jedno jest pewne: Honorowy mężczyzna przysięgi nie łamie. Żadnej.
Ci oficerowie nie chcieli Hitlera. Sami przejęliby władzę a wtedy... Jakoś wątpię, czy by nam to pomogło...
Czy moje sumienie by mi pozwoliło?- Hmm. Bardzo ciężkie pytanie. Nieraz mówi się, że ONI nie mieli wyboru. Ale było też tysiące takich, którzy się przeciwstawiali i ginęli za swoje nieugięte poglądy. To są prawdziwi bohaterowie a nie zdrajcy, którzy "hailowali" ramię w ramię z Hitlerem dopóki zwyciężał a potem, po porażkach strzelali w plecy. Nie wiem, czy stać byłoby mnie na prawdziwe bohaterstwo, ale przysięgi bym nie złamał. (Będę dobrym mężem, he he)
To tak, jakby dziś jakiś żołnierz np amerykański wysadził swoją bazę, bo mu się nie podoba prezydent lub idea akcji w której bierze udział. Żadne, ale to żadne wojsko nie toleruje takich gnid.
Pozdrawiam
Przysięgi byś nie złamał nawet wiedząc, że Twoja żona robi źle, zdradza Cię ze wszystkimi, których spotka?
Tak samo jak i z Hitlerem, wiedzieli, że to co on robi jest złe i chcieli temu zapobiec więdząc o tym, że łamią przysięge, byli tego świadomi ale chcieli dobra dla Europy a nie dla jednostek.
Slighty_2, Jeżeli to ona by zdradzała (była tą złą) itp, to nie znaczy, że ja też muszę łamać przysięgę i też zdradzać. Taki problem można rozwiązać w otwartym obustronnym porozumieniem a nie za jej plecami.
Widzieli, że to co on robi jest złe, ale dziwnym trafem zaczęło im to przeszkadzać po klęsce na wszystkich frontach...
Mówi się, że po objęciu władzy (trochę naiwnie twierdzisz, że bezinteresownie, ale to już Twoje poglądy) zawarliby rozejm na zachodzie Europy. Stauffenberg był tylko przeciwnikiem metod działań Hitlera ale poglądy miał równie antypolskie i antyżydowskie i chciał kontynuować działania wojenne na wschodzie a z Polaków zrobić sobie siłę roboczą. (To nie ja wymyśliłem. Często się to pomija, bo Niemcy od lat wybielają go, by zrobić z niego bohatera) Zachód zyskałby, a wschód - lepiej nie myśleć.
przy tym układzie miało nie dojść do skazania zbrodniarzy wojennych!!!!, co było celem bardzo ważnym dla wszystkich oficerów. sposób dowodzenia Hitlera prowadził ich do klęski, a całkowita klęska oznaczała dla nich sąd i utratę tego co zarobili bądź ukradli na wojnie. Wszyscy o tym doskonale wiedzieli i było to przyczyną spisku a nie jakieś humanistyczne ratowanie świata.
ale oni nie odwrócili się od Hitlera, jak to napisałeś, po porażkach, tylko dlatego, że nie chcieli mordercy za przywódcę kraju! czuli, że Hitler niszczy Niemcy od środka. bilans strat czy sukcesów nie miał tu nic do rzeczy.
tak, tak. Twoje argumenty mnie przytłaczają. ja mówię o wizji w filmie, a nie o historii.
Przecież to film historyczny. Nie rozumiem jakie inne "wizje" można stawiać na pierwszym miejscu omawiając film historyczny?
Im bardziej znamy historię tym bardziej jesteśmy zobowiązani wyciągać z niej wnioski. Filmy często - zwłaszcza ostatnio - cholernie ją przekłamują. Oczywiście każdy twórca ma do tego prawo, ale my nie powinniśmy gdakać jak gęsi za każdym reżyserem, zamykając mózgi na prawdę.
Plusem takich filmów jest zwrócenie uwagi widzów na jakąś ciekawostkę z historii. Kto się interesuje ten jeszcze doczyta jak mogło być na prawdę.
Film mówi o niemieckim, wykreowanym na siłę bohaterze a na tym forum widać, że umysły naszych widzów kupiły ten wizerunek i nie zwraca się uwagi na drugą stronę medalu.
Ściąga dla idealistów:
Co prawda pisałem to wcześniej, ale w skrócie:
1. Stauffenberg chciał rozejmu tylko z zachodem i zachowania tamtejszych granic.
2. Wojska chciał przerzucić na Wschód i kontynuować, bo podobnie jak większość Niemców uważał Słowian za "podludzi", o czym świadczą jego listy.
3. Warunkiem rozejmu miało być nie wydawanie Aliantom zbrodniarzy wojennych, co było ewidentnym ratowaniem swoich tyłków a nie świata. Nie po to tyle nakradli, żeby mr Adolf to zniszczył swoją "walką do ostatniej kropli krwi"
4. Było to w '44, czyli po klęskach z każdej strony. Tolerowali Hitlera dopóki był skuteczny.
Na koniec opinia Stauffenberga na temat Polski(jedna z wielu):
"Ludność to niesłychany motłoch, tak wiele Żydów i mieszańców. To lud, który czuje się dobrze tylko pod batem. Tysiące jeńców wojennych posłuży nam dobrze w pracach rolniczych"
Na ten zamach trzeba patrzeć z wielu stron - nie tylko z jednej jako tej chwalebnej.
Chwalebną stroną postępowania przedstawionego w tym filmie jest to, że głupotą jest stać przy kimś (w tym przypadku przy Hitlerze) kto okazuje się w rzeczywistości bezwzględnym mordercą i stać przy nim tylko z powodu lojalnościowej przysięgi. Oczywiście na wojnie zabija się innych ludzi, ale to nie oznacza, że ma się tym usprawiedliwiać obozy (fabryki) zagłady, bestialskie modry innych niż niemieckie narodowości itd. Postawa człowieka który przeciwko takiemu stanowi rzeczy się buntuje, jest jak najbardziej szlachetna.
Jednak z tym filmem jest inny problem. Ten film miesza szlachetną postawę z bredniami i tym samym usprawiedliwia faszystów. Pytanie tylko po co i w jakim celu?
Na co zwraca uwagę wiele źródeł historycznych, ten zamach był najprawdopodobniej próbą przejęcia władzy przez innych.... idiotów. Dobro Europejczyków było tylko pretekstem do ratowania Europy. Chodziło o przejęcie władzy przez rządnych tego Stauffenberga i jego współpracowników i zrobienie sobie swojej Rzeszy. Niezbitym dowodem, że Stauffenbergowi nie chodziło o żadne dobro innych ludzi jest fakt jego osobistych zapisków w których mówiąc krótko - nienawidził Polaków i Słowian w ogóle. Z resztą się z tym wcale nie krył. Ale o tym ten film Ci nie powie, bo cały majestat dobroci Stauffenberga prysłby nagle jak bańka mydlana.
Fromm, który w tym filmie został przedstawiony jednoznacznie negatywnie, mógł orientować się kim Stauffenberg był i wcale nie miał zamiaru do niego przystawać. W tamtym czasie Niemcom i europie najmniej był potrzebny kolejny rządny władzy nazista i każdy kto myślał właśnie w ten sposób miał na sercu dobro innych ludzi. Być może Fromm o tym wiedział i być może wiedzieli też o tym inni, którzy w porę zorientowali się w chytrej grze Stauffenberga.
Monroepage, tylko kilka "ale";
Z drugim akapitem się nie zgodzę. To nie był cywil, tylko oficer. Ich obowiązuje inny system wartości. Przysięga się tylko raz. Swojemu Państwu. Jakby tak żołnierze łamali przysięgę po każdej zmianie przywódcy to byłaby to kompletna anarchia. Zdrada w wojsku to najgorsze przestępstwo. W obecnych czasach karą za zdradę stanu lub jej planowanie jest dożywocie a wtedy śmierć. Nie bez powodu.
"Postawa człowieka który przeciwko takiemu stanowi rzeczy się buntuje, jest jak najbardziej szlachetna." - Tym podsumowaniem wybrnąłeś, choć trochę się kłóci z wcześniejszymi postawionymi przez Ciebie tezami. Użyłeś tu magicznego słowa "BUNTUJE" i masz rację. Jednak bunt i zdrada to co innego. (A tu zamach stanu)
W czwartym akapicie wszystko w porządku, ale słowo "idioci" nie pasuje do spiskowców. Ja proponuję określenie "kolejna hucpa". I rzeczywiście tylko Niemcy skorzystałyby na tym - założę się, że nazwaliby kraj IV Rzeszą;)
A co do Fromma - robił swoje jako żołnierz. Stauffenberg nie i dlatego dzień po egzekucji tylko jego grób odkopano i pozbawiono odznaczeń bojowych.
Dodam jeszcze, że ówcześni obywatele i żołnierze niemieccy nie mogli tak ocenić sytuacji i swojego wodza jak my teraz. Przecież wszyscy mieli wyprane do granic możliwości mózgi kilkunastoletnią propagandą a poza tym wątpię, czy wszyscy byli w '44 roku świadomi skali zbrodni w obozach itp... -Stąd Pytanie: - Czy niżsi oficerowie mogli uważać już Wówczas Hitlera za Najgorszego Mordercę i wcielenie szatana? Ja myślałem, że tak, dopóki mój austriacki szef nie pokazał mi zdjęć z pogrzebu ojca 10 lat temu, gdzie jego koledzy kombatanci "hajlują" mu nad grobem... To mi otworzyło oczy.