Właściwie film dobry, świetna obsada. W zasadzie wszyscy się sprawdzili świetnie nawet Naczelny Scjentolog. Dla mnie najlepszy był Terence Stamp. Co za charyzma. Emanuje z niego wyjątowa siła. Kamera go kocha.
Zabrakło mi napięcia. Mimo iż z góry wiadomo co będzie, mogli postarać się o lepiej. Materiał i aktorów miał reżyser wybornych.
Tak samo bardzo mało były pokazane relacje z rodziną Stauffenberga.
A do śmiechu doprowadził mnie dyndający nad głową Cruisa mikrofon.