ten film nie ma sensu bez Sallisa, trzeba usłyszeć to jego "what?? no cheeeeese Gromit??" albo "i'am just crackers about cheese, Gromit..." zeby w pełni docenić ten film. dubbing polski był ok, ale to po prostu nie to samo, bo głos Sallisa to unikat, pięknie modulowany, o charakterystycznej barwie, no i ten akcent ;). szkoda, że tak mało się o nim mówi :(((
W pełni się zgadzam. Mój pierwszy kontakt z tymi bohaterami był na lekcji angielskiego. Było to "Close shave" i angielski był w tedy u mnie na kiepskim poziomie. Pamiętam jak zaśmiewaliśmy sie w głos... Również wolę wersje anglojęzyczne przygód W&G, właśnie z uwagi na głos Sallisa. Jest najzwyczajniej w świecie w 300% brytyjski i nadaje Wallace'owi ten niepowtarzalny charakter. Bez tej brytyjskości bohater ten sporo traci...
W dobie komputerowej animacji, ta plastelinowa opowieść jest prawdziwym Dziełem Sztuki.