PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=698847}
8,1 309 121
ocen
8,1 10 1 309121
7,5 50
ocen krytyków
Whiplash
powrót do forum filmu Whiplash

To czy ten film jest dobry czy jest zły, to nie jest pytanie, na które mam teraz ochotę odpowiadać. Mam raczej ochotę wywrzeszczeć swoją złość z powodu przyzwolenia na poniżanie, znęcanie się psychiczne, maltretowanie emocjonalne i więcej synonimów mobbingu w jednej z najokrutniejszych wersji. I to pchanie się w ramiona oprawcy. To ledwo jest film muzyczny, to jest film o 'złym bogu', pogubionym dziecku, które wyrośnie na nieszczęśliwego człowieka i karierze. Kariera. To jest film, który odbiera chęć słuchania muzyki. Ja rozumiem, że to samo dzieje się w sporcie, nauce, rozrywce.

Film jest piękny na płaszczyźnie obrazu i dźwięku. Czy jest dobry? Był zaskakujący i nudny jednocześnie. Był bardzo brutalny. Jeżeli opisał środowisko muzyczne, a pewnie to zrobił, to zapewne tak właśnie powinien był wyglądać. Enyłej, chcę o nim zapomnieć, bo ogarnia mnie złość, że ludzie sami tak siebie krzywdzą. Nie ten rodzaj cierpienia chciałabym słyszeć w muzyce. I nie chciałabym, że muzyka odbierała ludziom człowieczeństwo. I wolę słuchać kogoś, kto nie trzyma tempa ale jest szczęśliwy, albo cierpi i w muzyce znajduje pocieszenie niż maszyny do wybijania rytmu.

ocenił(a) film na 9
ziben15

Nie mi oceniać "metody" nauczania. Załapałem tylko o co chodziło w tej metodzie.

ocenił(a) film na 10
fly_in_the_jar

Sama uczyłam się gry na fortepianie przez 10 lat i jeśli chodzi o moje odczucia, to z jednej strony rozumiem motywy postępowania Fletchera, a z drugiej je potępiam. Tutaj sprawdza się to, co napisał Gitarowiec93. Moja nauczycielka traktowała mnie w podobny sposób (oczywiście nie wyzywała mnie, jednak cały czas mówiła mi, że jestem beznadziejna) i sprawiła, że znienawidziłam grę na instrumencie, mój kolega, uczący się u tej samej kobiety - wprost przeciwnie, rozwinął się, nie przestaje i teraz gra już w sumie 16 lat, w między czasie zaczął grę na perkusji. Czyli na różnych ludzi te same zachowania działają różnie.

Bez wątpienia Fletcher był człowiekiem, który ponad wszystko stawiał perfekcję i zatrzymanie swojej pozycji w świecie muzyki. Bez wątpienia jego zachowania w stosunku do osób z orkiestry były chamskie i okrutne (nie kiwnąć nawet palcem, kiedy Andrew przyszedł cały zakrwawiony na scenę) i bez wątpienia doprowadzenie kogoś do samobójstwa i jednoczesne wprowadzanie innych w błąd, że to był wypadek samochodowy, to szczyt. Mimo to, wiem, że na niektórych takie zachowania działają.

Mnie osobiście zaimponowało zachowanie Andrew, szczególnie kiedy krew przesiąkała mu przez plastry, a on mimo tego grał.

ocenił(a) film na 10
ola291

litosci. Fletcher stawia sie punktualnie na zajecia, poswieca swoj cenny czas, a studenci w nagrode nie potrafia nawet nastroic swojego wlasnego instrumentu albo nawet nie znaja materialu. to nie jest szkola podstawowa i zaklad opieki specjalnej troski i nerwy Fletchera sa tutaj jak najbardziej usprawiedliwione. bo kto powiedzial, ze kazdy moze byc muzykiem? no kto?

ocenił(a) film na 9
fly_in_the_jar

Tylko tego rodzaju trening może wyzwolić w człowieku szczyt jego możliwości. To samo jest ze sportem. Ciota nigdy tego nie zrozumie.

ocenił(a) film na 6
piotrek1112

Proszę, bez "ciot" i innych takich. Szanujmy się wszyscy. Coś czuję, że niewielkie wnioski wyciągnąłeś z filmu i uargumentowanych opinii użytkowników powyżej. Uważam, że każdego mobilizują i "wyzwalają szczyt możliwości" inne środki. Jeden podda się tym ekstremalnym, podobnym do "nauki" Fletchera, drugi empatycznym i oboje mogą osiągnąć sukces na tym samym poziomie. Tę drugą fromę ukazuje film Blask z 1996 roku, w którym to genialny pianista, przez lata tłamszony przez agresywne nauki ojca, odzyskuje wolność twórczą i "rozbłyskuje" pod wpływem wsparcia, akceptacji i miłości. I nie jest przy tym żadną "ciotą", maminsynkiem ani słabeuszem. Ale by ocenić - trzeba film obejrzeć.

ocenił(a) film na 5
terrified_

Dziwi mnie, że chciało Ci się odpowiadać troglodycie o poziomie intelektualnym małża.

ocenił(a) film na 10
terrified_

tak bo przeciez sama empatia mozna sie nauczyc w zyciu wszystkiego :D lemingi nigdy nie zrozumieja i piotrek1112 swietnie to podsumowal.

ocenił(a) film na 5
piotrek1112

Właśnie tym udowadniasz, że to ty jesteś ciotą - skoro bezkarnie pozwalałbyś się traktować jak szmatę, gnoja.
Ja, dla odmiany, po takich akcjach sklepałbym zgredowi ryj i klepał tak długo, aż psychol nabrałby szacunku.

ocenił(a) film na 10
Max66

to zapisujcie sie do szkol dla lemingow, a ludzi zostawcie w spokoju i nagle skoncza sie wasze wszystkie egzystencjalne problemy.

ocenił(a) film na 5
ssijto

Widzę, ciulu, że w ssaniu to masz duże doświadczenie.
Tylko zastanów się co połykasz, bo widać że ma to marne skutki zdrowotne. Zwłaszcza w kwestii zdrowia psychicznego.

użytkownik usunięty
fly_in_the_jar

Po latach słuchania muzyki doszedłem do wniosku że prawdziwa sztuka rodzi się w ciszy. Ten film kompletnie zaprzecza tej teorii. Okazuje się że żeby grać dobrą muzykę to potrzebny jest obóz szkoleniowy gdzie muzycy ćwiczą grę niczym robienie pompek i przysiadów z pokrzykiwaniem jakiegoś trenera sadysty który ich tym motywuje. Po tym filmie raczej nie polubię już jazzu:)

"... prawdziwa sztuka rodzi się w ciszy!" Ha ha
Chyba musisz przestać lubić wszelką muzykę :D
Pooglądaj przykładowo jakieś dramy koreańskie lub filmy z motywem, scena - muzyka i pooglądaj TŁO.
k-pop jest popularny nie tylko w Azji ale i w Stanach. Jednak jego gwiazdy są TRESOWANE i trenowane jak pieski w cyrku!
Autentyczność, spontaniczność, dobra zabawa, która zawsze kojarzyła mi się z jazzem chyba jest nieprawdziwa jak w innych gatunkach jeśli tylko w grę wchodzą jakiekolwiek pieniądze.

użytkownik usunięty
tia-non

Coś dobrego z tych azjatyckich klimatów też znam.
https://www.youtube.com/watch?v=nDqaTXqCN-Q

Japońskimi "małpeczkami" mnie nie skusisz do tego typu muzyki.
Dwunastolatki w muzyce metalowej?!
Jakoś mnie to nie przekonuje autentycznością! Wolę Viking metal lub dobre niemieckie brzmienie.

Ale w temacie "muzyczny obóz koncentracyjny to NORMA" zerknij sobie na fragment (jeden z wielu) koreańskiej dramy Beethoven virus z 2008 emitowanej na kanale MBC TV
https://www.youtube.com/watch?v=KhwAWHFDXME&index=22&list=PLef_5c2ZjHmb_NcVtyDJz O34vdz7XvZBw
tak od 4:10 min.
Nie trzeba znać koreańskiego by wyrobić sobie zdanie.

użytkownik usunięty
tia-non

Co to jest? To tylko jakiś koreański tasiemiec.
A kto decyduje co jest autentyczne? Jakiś zespół nagrywa przez 30 lat w kółko to samo i fani mówią że się nie sprzedał a ja mówię że taki zespół nagrywa tylko dla kasy bo boi się że gdy podejmie jakieś większe ryzyko to fani powiedzą że się sprzedał albo przestał być "true". I kaska przestanie płynąć.

Co do "autentyczności" muzyki azjatyckiej to poczytaj sobie jak się "robi" zespoły, repertuar, steruje prasą i fanami.
Wykonawca czy zespól to PRODUKT jak maszynka do mięsa czy telefon.
Agencje są właścicielami wszystkiego, decydują nie tylko co śpiewasz ale z kim grasz, kiedy ale nawet co mówisz i z kim śpisz.

użytkownik usunięty
tia-non

"Co do "autentyczności" muzyki azjatyckiej" czyli czyste generalizowanie, jest tak dużo gatunków i artystów że mówienie że rynek taki albo taki to tylko komercja robiona dla samych pieniędzy jest bez sensu. Tak samo absurdalne jest pisanie że jeden gatunek jest lepszy od drugiego jakby w tym "lepszym" nie zdarzały się słabsze albumy, zespoły albo zwykłe gnioty.

użytkownik usunięty

Żaden ze mnie znawca tematu, ale czytałem i słyszałem wiele wypowiedzi muzyków na temat tego filmu.
Większość z nich twierdzi, że proces nauczania w szkołach muzycznych ani trochę nie przypomina tego, jaki został przedstawiony widzom w "Whiplash".

użytkownik usunięty

W tym filmie jest tyle prawdy co w wiadomościach T*N.

użytkownik usunięty

:)

ocenił(a) film na 6

"Muzyczny Hilter"

Lubię ciężką motywującą pracę, ale w tym filmie pokazano jak można łatwo zniszczyć drugiego człowieka.Generalnie nie polecę tego filmu nikomu. Dla mnie 6 i nic więcej.

użytkownik usunięty
Dawidowski1000

Ja mogę ten film polecić chyba głównie fanom praktyk BDSM, sado-maso bo w filmie jest pokazane że ofiara tego nauczyciela lubi taki wyścig szczurów i dręczenie psychiczne a chyba na tym polegają te praktyki (seksualne) że dochodzi do nich za przyzwoleniem obojga stron i obie czerpią z tego przyjemność. A tutaj jest to takie muzyczne BDSM:)

ocenił(a) film na 8

Pewnie zależy to od szkoły. Jan Młynarski twierdzi, że miał podobnie do bohatera filmu:
http://www.dwutygodnik.com/artykul/5682-moja-amerykanska-przygoda.html

ocenił(a) film na 9

z bardzo pewnego źródła wiem, że poniżanie psychiczne i mieszanie z błotem jest bardzo często spotykane nawet na polskich uczelniach muzycznych. oczywiście nie u każdego profesora, najczęściej u tych, których uczelnia i ludzie z otoczenia darzą największym szacunkiem.

użytkownik usunięty

No bo z pewnością byś się nie nudził jakby pokazali zwyczajny proces nauczania...

ocenił(a) film na 10

przeciez Andrew trenowal w samotnosci przez caly film. lemingi ogladaja ale chyba z zamknietymi oczami.

fly_in_the_jar

Miałam takiego matematyka. Takich się kocha i nienawidzi. Zostawiają ślad na całe życie.
Moje dzieci skończyły inne szkoły a mąż do dziś nie pojmuje. Ja też nie. Ale mimo to uwazam ze doświadczyłam czegos wyjątkowego. Nauczyciel miał proces. Do dziś ma wielbicieli choć jest emerytem.
Dziwny jest ten świat...

fly_in_the_jar

Jaki obóz? Nikt go tam nie trzymał na siłę, sam wybrał szkołe, mógł iść gdzie indziej.

ocenił(a) film na 7
Arg

dokładnie - był tam bo chciał

ocenił(a) film na 10
Arg

dokladnie. przez takie patolemingi i platki sniegu normalni ludzie z parciem na samodoskonalenie nie maja szansy nawet zaistniec w swiecie.

ocenił(a) film na 10
fly_in_the_jar

Czy Neimann był nieszczęśliwy ? Zapewne tak.
Czy muzyka sprawiała mu radość ? Tak, choć w pewnym momencie kochał ją i nienawidził tak samo mocno.
Nienawidził bo sam postawił przed sobą wygórowane ambicje, które zostały postawione jeszcze wyżej przez psychopatycznego nauczyciela.
Nienawidził swojej nieudolności, fizycznej niemocy do przeskoczenia pewnego progu swoich możliwości. Widać to w scenie kiedy niszczy bęben, a zakrwawioną rękę wkłada do lodu.
Odrzuca muzykę, odrzuca to co kocha bo nie potrafi zaspokoić swojego dążenia do perfekcji, nie potrafi zdobyć uznania Fletchera choć stara się ponad siły.

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!SPOILER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Wypadek, a co za tym idzie kompletna klapa na konkursie sprawia, że przestaje wierzyć w swoje możliwości jednocześnie dostrzegając, że to Fletcher swoim postępowaniem zniszczył jego marzenia.
Tu następuje kres, załamanie się Andrew, porzucenie perkusji.

Następny przełom następuje na końcu filmu kiedy Fletcher zaprasza Andrew na występ, chce go upokorzyć, ale cały czas mam wrażenie to po raz kolejny było celowe.
Widać to w chwili kiedy mówi do Andrew po nieudanej partii w pierwszym utworze: "Może jednak nie masz tego w sobie.."
A tym momencie Andrew zrozumiał: Graj i zagraj najlepiej jak potrafisz, pokaż na co Cie stać.
Finał znamy. Zarówno jego występu jak i to Elektryzujące spojrzenie Andrew i Fletchera w ostatniej scenie.

Czy bronię postępowania Fletchera - nie.
Ale jego uznanie do Andrew na końcu filmu daje do myślenia: Fletcher znalazł diament, prawdziwą perłę, być może kolejnego boga perkusji muzyki Jazzowej, nie chciał na swój sposób dać mu zginąć w gąszczu innych muzyków choć swoim postępowaniem mógł zniszczyć Andrew co prawie mu się udało.
Film jest o mechanicznym odgrywaniu muzyki - zgadzam się w 100%. Ale zauważcie, że to wszystko dzieje się w czasie nauki, szkoły.
Czas Andrew na komponowanie Jazzu z serca i miłości do muzyki dopiero miał nadejść....

ocenił(a) film na 10
frantic84

jak ktos nie potrafi strawic krytyki drugiego czlowieka na chlodno to powinien zglosic sie na kontrole psychiatryczna i kierowac pretensje do rodzicow.

fly_in_the_jar

Sporo osób w tym temacie uważa Fletchera za potwora terroryzującego uczniów.

Dla mnie to drugi Doktor House. Bardzo podobne zachowanie - poniżanie podwładnych, aby wydobyć z nich coś więcej.

Nie neguję jego zachowania. Tyle że uważam, iż do podobnych metod powinien ostrożniej dopierać uczniów. Nie każdy ma wystarczająco dużo siły, aby znieś lekkie upokorzenia. Tak, lekkie. Nikt mi nie wmówi że trochę krzyku i wyzwisk to ciężka tortura.

ocenił(a) film na 10
Flanet

To była tortura! Podziwiam każdego kto by tyle wytrzymał. Pytał o rodzinę (na początku) tylko po to żeby wywindować jego słabości na poziom upokorzenia. to naprawdę niejednego może wprawić w depresję.
ps. Andrew naprawdę mógł nie uniknąć tego krzesła którym został obrzucony :D

ocenił(a) film na 10
suchawoda222

jak ktos nie potrafi strawic krytyki drugiego czlowieka na chlodno to powinien zglosic sie na kontrole psychiatryczna i kierowac pretensje do rodzicow.

ocenił(a) film na 7
Flanet

ktoś chyba House'a nie oglądał..

ocenił(a) film na 10
fly_in_the_jar

Jak możesz! :D film jest genialny, jak dla mnie pod każym względam. Nikt nikogo nie zmuszał żeby uczęszczał na próby itd. Taki jest los Największych. Nie można rezygnować. To że Fletcher miał takie metody jakie miał nie zmienia tego że był geniuszem.

ocenił(a) film na 2
fly_in_the_jar

Dopisuję się wszystkimi czterema ;) Dlatego film dostał od mnie 2 choć w warstwie, nazwijmy to sztuki filmowej jest bardzo dobry Wymyśliłem sobie właśnie, że te dwie najniższe oceny rezerwuje sobie na takie przypadki Mam już "kilka" wiosen za sobą i na pewne rzeczy wyrobiłem sobie zapatrywanie którym się staram kierować więc kiedy widzę taki obraz a który pomimo sprawnej czy nawet bardzo dobrej realizacji jest dla mnie z rożnych powodów nie do zaakceptowania nie mogę go inaczej ocenić

piopio

Człowiek z systemem. Nice.

fly_in_the_jar

kto chodził do szkoły muzycznej zna to z autopsji. Takich Fletcherów są setki. Nota bene w szkołach sportowych też

ocenił(a) film na 3
fly_in_the_jar

Zgadzam się, w tym filmie - muzyka jest przedstawiona jako cela dla zniewolonych - pseudoprofesora i studenta. Muzyka pozbawiona wolności i swobody, jest chyba pozbawiona wszelkich wartości. No chyba, że chcemy stworzyć nowy rodzaj superbohatera.człowiek-metronom.

ocenił(a) film na 8
fly_in_the_jar

Spłycasz sobie przekaz filmu i upraszczasz sprawy, sprowadzając bohaterów do jakiejś kalki politycznej poprawności, czy stosunków międzyludzkich jak z czytanki, tymczasem w filmie mamy i drugą warstwę artystycznego i emocjonalnego spełnienia artysty i niespełnienia, które także boli. Bohater jednocześnie cierpi i jest dumny z miejsca, w którym jest, co znakomicie pokazuje scena na obiedzie, gdzie rodzina nie rozumie jego pasji i ważniejszy jest jakiś tam mecz w trzeciej lidze footballu i 93 yardy. Geniusz ludzki jest zawsze na pewnej granicy szaleństwa dla 90 kilku procent ludzi, czy można usprawiedliwić brutalność, nieludzkie traktowanie uczniów, tak bo to nie obóz koncentracyjny, a po części wybór i pasja, która pozwala im w tym trwać. Być może dla 99 procent muzyków poprzeczka Fletchera wisi za wysoko, ale jest potrzebna.

ocenił(a) film na 8
fly_in_the_jar

Czasami, tak sobie myślę, że Fletcher choć był szarą/złą postacią, miał gdzieś rację.
Najbardziej utkwiło mi w głowie to, że słowa, które bolą najbardziej to "good job". Kiedy jeszcze doda się tło czasu do tej wypowiedzi i całego filmu (ludzie zapomnieli, czym jest "wysoka"muzyka), to ma to jakiś sens. Ciężko się do niego przyznać przed samym sobą, ale jest w tym ziarno prawdy.

ocenił(a) film na 9
fly_in_the_jar

Moze i masz racje ale ten film ukazuje cala prawde. Prawde o swiecie muzycznym i nie tylko. Nie rozumiem dlaczego ten film zniecheca Cie do sluchania muzyki. Zeby do czegos dojsc trzeba duzo cwiczyc. Niestety w wielu szkolach ucza ludzie, ktorzy sa fatalnymi pedagogami. Sama jestem muzykiem i znam duzo podobnych sytuacji. Taki jest swiat i takie jest zycie. Jak dla mnie film jest genialny. Moze to, ze jestem muzykiem pozwala mi zrozumiec ten film w
100% ale przynajmniej ludzie "nie-muzyczni" zrozumieja, ze praca artysty nie jest tak banalna jakby sie wydawalo.

ocenił(a) film na 9
fly_in_the_jar

Film jest dla mnie rewelacyjny. Zgadzam się, że doskonale opisana jest relacja między okrutnym mistrzem i ambitnym uczniem, pokazany sadystyczny charakter Fletchera. Doceniam to, ale mam wrażenie, że jest to mocno naciągnięte na potrzeby filmu. Drogi dojścia do sławy muzycznej są różne.

ocenił(a) film na 7
fly_in_the_jar

Marne mam pojęcie o muzyce, wydaje mi się jednak, że to, co zostało przedstawione w Whiplash, trochę mija się z rzeczywistością. Otóż dzięki rozwojowi technologii wszelkie nuty może zagrać komputer, może nawet symulować całą orkiestrę. Ludzie jednak i tak wolą słuchać występujących na żywo muzyków. Dlaczego? Moim zdaniem dlatego, iż dzięki niedoskonałości wykonania muzyka ma duszę, przekazuje emocje. Oczywiście muzycy muszą osiągnąć wysoki poziom, ale metronomiczne tempo, bezbłędna artykulacja dźwięków, słowem zbyt idealne wykonywanie utworów nie prowadzi wcale do tego, że powstaje muzyka, jaką wszyscy chcemy usłyszeć. Takie doskonałe aranżacje może stworzyć komputer. Nie ma w tym jednak głębi, bogatej, wzruszającej interpretacji. Dlatego też dążenie Fletchera do grania idealnego tempa uważam za fikcję filmową, bez entuzjazmu, energii, współpracy muzyków nie mogłoby powstać nic dobrego. Jeśli nie czerpiesz radości, przyjemności z tego, co robisz, zwyczajnie efekt takiego wysiłku zawsze będzie gorszy od tych, którzy grają z pasją, emocjami. Jeśli muzycy zagraliby zbyt idealnie, byłoby to tylko mechaniczne odtworzenie zapisu na papierze, znacznie gorsze od pozwalających sobie na większą swobodę interpretatorów. To ocena laika, ale moim zdaniem dążenie do perfekcji w przypadku całej orkiestry zaszło za daleko, by byli w stanie stworzyć coś fantastycznego. W atmosferze rywalizacji, stresu, napięcia, nie powstają arcydzieła, nic, co przebija poziom odtwórczego wykonania czegoś, co większość słuchaczy zna już właśnie w takiej formie z dopracowanych nagrań studyjnych, często posklejanych z fragmentów z różnych prób, czy przerabianych komputerowo z wyciszaniem szmerów czy odrobinę zbyt głośno zagranych nut przez poszczególnych muzyków. Występ na scenie nie daje takiej radości dlatego, że jest idealny jak na płycie, tylko dzięki temu, że jest czymś niepowtarzalnym, istniejącym tylko w danym miejscu i czasie. Tak więc strategia Fletchera była nieskuteczna, zwłaszcza, że jego najlepszy uczeń popełnił samobójstwo. Cóż z tego, że był świetny, skoro nie kochał tego, co robił? Bez tego jego muzyka nie mogła być tak dobra, jak tych, którzy również serce wkładają w swoje wykonania.

ocenił(a) film na 9
Mr. President1

Zgadzam się.

ocenił(a) film na 6
fly_in_the_jar

zgadzam się bardzo z twoja opinią,

ocenił(a) film na 5
fly_in_the_jar

Zgadzam sie z Autorka. Ale widze w filmie jeden pozytyw: przeciez w koncu wywalili tego calego Fletchera:)

ocenił(a) film na 7
fly_in_the_jar

To nie jest obóz koncentracyjny, koleś pokrzyczał trochę i tyle

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones