Po sesji z tym filmem muszę dać upust mojej frustracji jaki on wywołał. Pierwsza godzina.... no nawet do 1:20 film nawet niezły, chociaż po pierwszych 20 minutach miałem ochotę go wyłączyć. Wkręciła mnie jednak historia i nawet miałem swój typ na mordercę. Jednak ostatnie 20 minut mnie kompletnie zniesmaczyły. Kompletne dnooooo... reżyseria rodem z niskobudżetowego niszowego filmu trilerowatego. Motyw z sową nawiązujący pewnie do Hiczkoka... (czy jak tam się to nazwisko pisze) lekko żenujący. Muzyka bardziej irytująca i przypominająca właśnie te niskich lotów serialowe trilery z opowieści z krypty. Różne motywy na koniec sztuczne i jakieś takie dziwaczne (kurde kto o zdrowych zmysłach sam przyszywałby sobie palec...). A sam morderca praktycznie bez składu morduje. Można się doszukać że zamordował tamtą wcześniejszą dziewczynę i obecną semi bohaterkę próbuje zabić ponieważ nie podoba mu się że sobie odpuściły granie... jednak ta uwaga jest ulotna i praktycznie niezauważalna. Postać mordercy jak gdyby była na prędce skonstruowana dla wypełnienia dalekiego tła bez znaczenia kto to był i dlaczego. Pomysł na film w założeniu świetny.... ale jak to bywa realizacja nieuwdana.