Reszta czasu to przeciąganie. Retrospekcje tak aby każdy ociemniały przejrzał. Patetyczna, ckliwa, przeładowana hamerykańskim banałem końcówka. Scena strzelaniny bez rewelacji, skąd te zachwyty? Jako kryminał słaby, fabuła sztampowa, napięcie minimalne. Agentka Olsen latająca ze spluwą, łowca moralizujący o życiu no i te biedne stróże... jak to jeden z nich powiedział na końcu: przecież tu nie ma żadnej rozrywki. Nic tylko współczuć.
Potwierdzam. Nijaki, przerażliwie senny, historia ultrabanalna, zero zaskoczeń, to jest thriller? KryminaL? To jest historia opowiedziana przy piwie 0,33 w barze jako opowieść z serii " Znałem taki przypadek u mnie w rezerwacie, opowiem Wam,". Dłuży się w nieskończoność, przeładowana sentencjami, złotymi myślami, aforyzmami itp. Nuuuudaaaa!