Na początku niektóre sceny śmiechu warte. Np. sceny z agentką FBI która widząc pewną scenę z osobą która podcina sobie rękę, cieknie krew, wychodzi od nich z domu zamiast coś zrobić i ma to gdzieś, zachowanie w stylu "I gotta go", to wręcz parodia FBI. W ogóle samo przysłanie tam w kurteczce wiosennej jakiejś blondyny z FBI i to samej to już śmieszne, jeszcze która nic nie wie, jakiś postronny człowiek tej ziemi mówi jej co ma robić.... A reszta późnej dobra, rozkręca się i warto obejrzeć do końca, puenta nt. indiańskich kobiet - szczytny cel, to trzeba zmienić. Piszę ogólnikowo, żeby nie zdradzać szczegółów. Film warty obejrzenia