To jedyny punkt wspólny tego filmu z obrazem Boyle'a.
Zastanawialiście się kiedyś, co byłoby gdyby "Dzień świra" miast Marka Koterskiego nakręcił syn-Misiek? Pewnie wyszłaby chaotyczna kupa; przyprawiona dragami i przemocą spowiedź dziecka z ADHD.
Misiek reżyserskich ambicji póki co nie przejawia, ale powyższa wizja urzeczywistniła się, dziełem wspólnych rąk pani Dorotki i Xawerego (nomen omen też reżyserskiego syna).
Teraz zostawmy formę, a skupmy się na idei, problemie. Weźmy przypadkowe "obrazkowe love-story" z dowolnego numeru brawo, weźmy nastolatkę wpatrzoną w ten photo-komiks. Dziewczyna jest zażenowana sztucznością dialogów, prozaicznością rozterek i próżnością bohaterów. Co zrobić? - myśli. Bierze nożyczki, wycina wszystkie "dymki", obdarza bohaterów nieskończonym asortymentem przekleństw, agresji i dragów, a ich życie zamienia w katrogę. Skończywszy, zasiada do lektury jeszcze raz, a naszym oczom ukazuje się cyniczny uśmieszek pogardy i wymalowana na mordce satysfakcja z rewanżu. Bo tym razem to nie ja jestem nieradzącą sobie z rzeczywistością nastolatką, a męczy się cała reszta. Dorzucę trochę Gombrowicza, tandetnej poezji, zabawę bohaterami fikcyjnymi rodem z Vonneguta, i pstrokatą naklejkę "Fresz" i go! do wydawnictwa. A potem film, kokosy i wreszcie będę mogła ściąć tę emo-grzywkę.
Gdy większość tzw. artystów próbuje przedstawić swoją wizję, swoją relację z rzeczywistością - jej zakwestionowanie lub afirmację, gdzieś w tle pozostają Ci niepewni siebie też podobno "artyści", którzy chcą się określić poprzez, nawet nie tyle negację, co wykpienie podejścia innych. Za pomocą kolejnych konstrukcji i dekonstrukcji pławią się w fikcyjnej wyższości.
Pan Xawery, jak zauważyłem, ma wszelakie predyspozycje do kręcenia teledysków disco-polo.
Szalenie to był irytujący film.
Na złość Masłowskiej przeczytam książkę.
3/10. Tylko dzięki Szycowi.
Sorry, mam w dupie wasze zachwyty. Wybieram Koterskiego.
Żeby od razu genialnie?
Wyszło chyba całkiem zgrabnie, choć pisałem to 10 minut. ;)
Muszę ci powiedzieć, że Misiek wypowiadał się dosyć pozytywnie na temat filmu :) Jest to na pewno "chaotyczna kupa przyprawiona drugami", jak to ładnie nazwałeś, ale taki film miał być (chory). Psychodeliczne sceny, których po pierwszym seansie nie zrozumiałem, efekty z "Matrixa", trochę Gombrowicza i mnóswto kiczu. Chory, dziwny film (klimatem przypominający dzieła Lyncha i Tarantino) i jak dla mnie objawienie w polskim kinie. Nie mam wątpliwości, że film zrozumiałeś, ale potrzeba do niego trochę dystansu. Jest to jednak twoja opinia i jak najbardziej ją szanuję.
"Dzień Świra" to również rewelacyjna satyra, ale w kompletnie innym stylu, opowiedziana w inny sposób. Pozdro
"Za pomocą kolejnych konstrukcji i dekonstrukcji pławią się w fikcyjnej wyższości" - i ty nazywasz ten film psychodeliczną kupą ? To jak określić w/w zdanie ? Tekst wariata z miasta wariatkowo ?
Pozdro i wyluzuj się .