Pewnie będzie dużo spoilerów, ostrzegam na wstępie. Tym razem posłużyłem się oceną wedle interpretacji filmweb'u - "niezłą", bo film faktycznie był niezły. Szyc rzeczywiście się popisał, lecz jego wysiłki doceniły media, także skupię się na całej reszcie. Filmu nie zrozumiałem, tak jak i reszta użytkowników tego portalu, dlaczego? Ponieważ tu nie ma nic do rozumienia. Tłumaczyć ten film mogłaby jedynie jego pomysłodawczyni (scenarzystka, autorka książki), bo najprawdopodobniej film prezentuje jej osobiste odczucia, historie, fantazje, marzenia itd. Interpretować może każdy. Było tu kilka śmiesznych wątków, kilka interesujących kilka prostackich, kilka scen niczym wyciętych z asterixa i obelixa, kilka tandetnych i żenujących. Nie wiem czy zauważyliście jak kilka (pamiętam dwie, ale wydaje mi się że te słowa wypowiadane były przez jeszcze jakąś/jakieś) postaci mówi "utalentowana w tak młodym wieku", co rozumiem za objaw pychy scenarzystki/autorki powieści. Gdyby zrobić z tego komedię, mogłaby być niezła, gdyby dramat, również, lecz próba wyolbrzymienia tego filmu jako coś więcej, drugie dno i takie tam, wyszła nie najlepiej. Gmatwanie zakończenia bez racjonalnego wytłumaczenia całego finału to zabieg, przez który twórcy chcieli uwznioślić to "dzieło" tłamsząc widza i próbując zrobić z niego idiotę. Nie pozostawili nawet wystarczająco wolnego miejsca na interpretację, wypełnienie niedomówień. Nie lubię czegoś takiego.
Dla tych którzy myślą że odkryli prawdziwie dobre, wybitne polskie kino chciałbym ściągnąć na ziemię i polecić choćby "Sztuczki" pana Jakimowskiego.
No i jeszcze jedno, popełniłem błąd, Dorota Masłowska dostarczała materiały do scenariusza, a nie napisała go, wszystkich którzy doczytali od początku do końca chciałbym przeprosić za tą pomyłkę .P