Ten film już od 4 miesiecy leży sobie na moim dysku twardym i jak narazie nawet nie próbowałem go oglądac.Nie prędko tez mam zamiar to zrobic-to właśnie mój stosunek do polskiego kina.Poza tym Szyc mnie strasznie irytuje.
Powiem, że to film pełen przekleństw (jak to w polskich filmach jest), ale jest taki głupi, że aż śmieszny, a Szyc w nim naprawdę nieźle gra. Jak dla mnie warto obejrzeć, jeśli się chcesz pośmiać.
mój stosunek do polskich filmów jest podobny, jednak wojna polsko-ruska mile zaskakuje. Film nie jest typowym polskim gniotem, nie jest to lejdis, ciacho czy inny badziew. Polecam, dla mnie jeden z lepszych filmów ostatnich lat
a moim zdaniem jest dobry. Dość dawno czytałem książkę Masłowskiej i to z czystej ciekawości bo koleżanka akurat miała maturę ustną z polskiego o niej, więc przeczytałem ją z czystej ciekawości. Pierwsze co jak zacząłem czytać to byłem nastawiony na jakąś historyczną powieść, no ale zdziwiłem się zacząłem doszukiwać się w tej książce co w niej jest takiego 'wojennego'. Po kilku rozdziałach odrzuciłem ją na bok bo uznałem że to bełkot nie dla mnie i albo jestem za głupi albo za mądry na to 'dzieło'. Lecz pewnego dnia zauważyłem zza okna bójkę dresów na moim osiedlu od razu mi się przypomniała książką po którą sięgnąłem bo zacząłem kminić o co tej Masłowskiej chodzi. Doczytałem do końca. Po kilku latach dowiedziałem się że film ma powstać. Kiedy byłem na premierze i nastąpił początek z mózgojebną muzyką 'Ruskie techno' wiedziałem że to dobry film będzie, chociaż Żuławski poszedł swoim scenariuszem i nie przedstawił w dość inny sposób znajomości Silnego z Rudą Masłowską nie zawiodłem się. Właśnie taki ten film powinien być bez ładu i bez składu. Kto był chociaż raz na jakiś wiejskich dyskotekach z pseudo DJ na któych bawi się banda drechów naspidowanych, wyrywających bezmózgie wytapetowane blondynki i szukających komu by tutaj spuścić wpierdol zrozumie o co chodziło i Masłowskiej i Żuławskiemu. Wielu mówi że to pierwsza powieść dresiarska moim zdaniem bardziej to przypomina polskie Drug Story. Najbardziej mnie śmieszyło jak wiele widzów tych świeżo upieczonych koksików z siłowni wraz z swoimi dziewczynami nastawiło się inaczej na ten film i wychodzili w trakcie seansu bo film uderzył w ich godność pokazał że w każdym z nas siedzi taki Silny. Ponad to film zmiażdżył niektóre subkultury (dresi, blokersi, goci) w których to każdy z młodych ludzi pragnie pokazać swoją indywidualność i że ich styl jest najlepszy, a również ukazał mentalność polskich talk-show. Scena Silnego w piekle i pytania jakie zadawała pani prezenterka przedstawia właśnie znieczulicę społeczną, że nie ważny jest bohater, ważne tylko co złego przytrafiło się w życiu bohatera i zrobić z tego jak największe SHOW. Rozmowa Silnego z Olą przedstawia kolejne zbrukanie, tym razem studencików którzy podostawali się na studia ekonomiczne lub administracyjne i sądzą że są wielcy studenci a na takich wydziałach lepiej by sobie poradził szympans. Właśnie to wytyka nam autorka i reżyser naszą polską mentalność której tak bardzo się wstydzimy i boimy. Wielu ludzi pyta czemu taki tytuł ? Proszę obejrzeć ten film : http://www.youtube.com/watch?v=4H4X5T22Dm4
Czyż nie przypomina wam że co drugi tam wygląda na takiego bohatera jak Silny? gówniana muzyka elektroniczna którzy nazywają techno (chociaż wcale nią nie jest) oraz lansowanie się błyszczącym i szeleszczącym dresem nie przyszedł z zachodu lecz z wschodu moi drodzy. A my Polacy na co dzień upodobniamy się do ruskich paląc ruskie szlugi bo tańsze, kupując ruską wódkę na bazarze bo tańsza itp itd na tym właśnie polega ta 'wojna' że wróg już dawno wszedł na nasze granice kraju a my nic nie robimy.
Przywróciłeś mi wiarę że na forum film webu istnieją ludzie
którzy piszą coś z sensem !. ah nareszcie !.
"Leśne skrzaty"- aż żałość bierze. Następny etap wtajemniczenia opisuje
piosenka o kasztankach VooVoo:)
Sowiecka mentalność siedzi w naszym narodzie bardzo głęboko i mimo ze nie
lubimy tzw "ruskich" miewa się niestety bardzo dobrze.
Miło było przeczytać. Jeszcze filmu nie widziałam, właśnie się przymierzam i Twoja rzeczowa wypowiedź mnie zachęciła. Oby więcej takich na stronach filmwebu. Pozdrawiam!
Nie podzielam Twojego entuzjazmu, ponieważ fakt, iż zarówno Masłowska pisząc swoją kniżkę, jak i Żułwski robiąc ten film mieli faktycznie niezły pomysł przedstawienia Nas (Polaków) w krzywym zwierciadle świata "dresów" - to jednak trochę za mało. Jak wiadomo - najlepszy pomysł może być spaprany w trakcie realizacji i tak się stało - moim zdaniem - zarówno w książce, jak i w filmie.
Film jest po prostu sztuczny i nie chodzi mi tylko o zapożyczenia z innych twórczości (począwszy już od samego plakatu/okładki), czy zabawy efektami dla samych efektów, a jak już miałbym coś wyciągnąć z treści - to jest to dla mnie epatowanie się upadkiem człowieka (Polaka?) niż wskazywanie tej "złej drogi". A tak na marginesie - nie widziałem nigdy tzw. dresów paradujących w barwach narodowych - co ciekawe Polacy, w odróżnieniu od wielu narodów, nie są wzorem w hołdowaniu własnych barw narodowych w wymiarze "popkulturowym". Takie czerwono-białe "modele" z orłem można spotkać tylko w amerykańskich filmach, tak więc z jednej strony film chce nam coś powiedzieć o nas a z drugiej strony powiela jakieś dziwne stereotypy.
Dla mnie - ZBIÓR PUSTY.
Nie podzielam Twojego entuzjazmu, ponieważ fakt, iż zarówno Masłowska pisząc swoją kniżkę, jak i Żułwski robiąc ten film mieli faktycznie niezły pomysł przedstawienia Nas (Polaków) w krzywym zwierciadle świata "dresów" - to jednak trochę za mało. Jak wiadomo - najlepszy pomysł może być spaprany w trakcie realizacji i tak się stało - moim zdaniem - zarówno w książce, jak i w filmie.
Film jest po prostu sztuczny i nie chodzi mi tylko o zapożyczenia z innych twórczości (począwszy już od samego plakatu/okładki), czy zabawy efektami dla samych efektów, a jak już miałbym coś wyciągnąć z treści - to jest to dla mnie epatowanie się upadkiem człowieka (Polaka?) niż wskazywanie tej "złej drogi". A tak na marginesie - nie widziałem nigdy tzw. dresów paradujących w barwach narodowych - co ciekawe Polacy, w odróżnieniu od wielu narodów, nie są wzorem w hołdowaniu własnych barw narodowych w wymiarze "popkulturowym". Takie czerwono-białe "modele" z orłem można spotkać tylko w amerykańskich filmach, tak więc z jednej strony film chce nam coś powiedzieć o nas a z drugiej strony powiela jakieś dziwne stereotypy.
Dla mnie - ZBIÓR PUSTY.
ani Żuławski ani Masłowska nie są jakimiś pomysłodawcami. Te wszystkie środki literackie/filmowe były już dość dawno wymyślone.
Przykłady: Film - Nagi Lunch. (gdybyś to obejrzał sądzę że po 20-30 minutach byś go wyłączył, albo obejrzał do końca i byś wykrzyknął 'o co w tym filmie kurwa chodzi !?!?') Książka - Kochanica Francuza (książka ma aż trzy zakończenia! autor bawi się z czytelnikiem podobnie jak Masłowska w swojej książce).
Co do barw dresów...no cóż ty widzisz tylko dres z orzełkiem ja widzę symbol. Masz rację film przedstawia upadek człowieka uzależnionego od narkotyku (amfetamina) ale Masłowska i Żuławski w dość wspaniały sposób pokazują że owy bohater jest FIKCYJNY! (rozmowa Masłowskiej z Silnym w komisariacie) więc trzeba pomyśleć troszkę 'aha bohater okazał się wymysłem autorki, więc tak naprawdę to mu się nie przydarzyło ALE mogło! mogło to spotkać mnie, ciebie, mojego przyjaciela, żonę, kochankę...a więc Silny to taka postać everymana. przykład---> Franz Kafka. "Proces"
Nie jestem jakimś wielbicielem Masłowskiej nie bronię jej, pragnę tylko pokazać co autor miał na myśli (jakoś zinterpretować to). Każdy może interpretować film/książkę na swój sposób nie ma jakichkolwiek schematów z wyjątkiem tego byle był LOGICZNY!
Przypomniała mi się dość zabawna historia na studiach. Mianowicie mieliśmy za zadanie zinterpretować bajkę O czerwonym kapturku. Pewien student tak mocno się zaangażował w tą pracę że wg. niego autor ukazał w tej bajce gwałt i morderstwo. Utożsamił Wilka z jakimś obleśnym gwałcicielem, a Czerwonego Kapturka jako młodą, niewinną dziewczynę która ubrała się w wyzywającym stroju (kolor CZERWONY). Więc mówię interpretacja, interpretacją ale trzeba uważać żeby się nie zagalopować i stworzyć NADinterpretację.
To znaczy masz na myśli jakąś podwójną fikcyjność? Bo - nie bardzo rozumiem, skoro film jest na kanwie fikcji literackiej będącej z założenia fikcją.
Chyba, że wątek z "głową" Masłowskiej jest po to, by wyjaśnić widzowi, że to co się dzieje to tylko wizje jakiejś małolaty, która napaliła się za dużo ziół. Taka informacja z pewnością lepiej pozwoli zrozumieć ten film.