Jak ktoś chce robić psychodeliczne filmy o narkotykach bądź pisać o nich książki, to najpierw sam musi mieć z nimi do czynienia lub skorzystać z pomocy osób, które mają lub miały z nimi doświadczenie. Inaczej wygląda to po prostu śmiesznie.
Miałam niewątpliwy 'zaszczyt' przeczytać książkę Pani Masłowskiej. No i niestety widać, że jest to pióro niedojrzałej 17-latki. Mam w sobie dozę zrozumienia i wrażliwości dla różnych dziwactw, ale to już niestety mnie przerasta. Zastanawia mnie również czym zachwyciła ona tylu krytyków, że tak się nas nią rozpływali? Domyślam się, iż są to osoby w 'odpowiednim wieku',którym wydaje się, że jest to coś świeżego, innowacyjnego, nowego, oryginalnego. Z perspektywy młodej osoby takiej jak ja, jest to po prostu grafomaństwo. Są granice nawet w sztuce.
Do tej pory zastanawia mnie, kto wypuścił coś takiego na rynek. Zarówno książkę, jak i film.