Powierzchowny, plastikowy, nieoryginalny, chaotyczny, prosty, pełen stereotypów, źle nakręcony, źle wyreżyserowany, źle zagrany.
Film nie ma nic do przekazania, film próbuje bawić pikantnymi sytuacjami, w filmie nie ma nic prócz przekleństw, przemocy, ogólnej degrongolady intelektualnej, emocjonalnej, duchowej. Film jest pusty.
Mój Boże,wszyscy "krytycy" tak się nim zachwycają,już myślałem że tylko ja jestem nienormalny ;)
Mimo,iż lubię ambitne kino,to całkowicie popieram przedmówcę.Jest to jeden z bardzo niewielu filmów,do którego podchodziłem wielokrotnie i nie dałem rady obejrzeć do końca ;/ Kicz,chamstwo,banał,beznadzieja.Filmowy zawód 2009 roku.
1/10 .
Autor tego posta próbował pokazać ile przymiotników da się zawrzeć w jednym zdaniu.
Rozumiem opinie, znam wielu ludzi, którzy myślą podobnie, ale wszyscy w argumentacji używają takich samych ogólników.
...A dziwisz się? Bo ja wcale. Autor tego postu WYJĄTKOWO TRAFNIE i zwięźle opisał tą pożal-się-boże produkcję. I według mnie zrobił to nadzwyczaj delikatnie. Piszesz że "wszyscy w argumentacji używają takich samych ogólników". A jak inaczej nazwać film, który jest MEGA TANDETNY, PŁYTKI, OBLEŚNY i przewidywalny jak kolor porannego moczu??!
Fakt - dla takiego GNIOTA powinno się stworzyć całkiem nowe negatywne określenia, bo te ogólnie przyjęte są za słabe.
Pozdro dla autora postu ;-)
Ja bym z chęcią ocenił ten film merytorycznie, problem w tym że w filmie treści zbytnio nie było, a wszelka próba znalezienia jej skończyłaby sie nadinterpretacją.
może...
hm, a może jednak nie. Konkretne uwagi mogą zachęcić do dyskusji, wymiany poglądów podczas gdy lakoniczna ocena ogółu zmusza do zgody z nią, lub postawienia się w opozycji co w większości sytuacji prowadzi do dosyć brutalnej dyskusji polegającej na obrzucaniu się ogólnikami w której żadna ze stron nie chce wyjść bogatsza, tylko wygrana.
Aż dziwię się, że tak nie skończyło się w tym temacie, świadczy to o poprawiającej się kulturze ogólnego forumowania, albo rosnącym lenistwie forumowiczów :) .
Szanując waszą opinię, niejako rozumiejąc unikanie nadinterpretacji, mimo to chciałabym "Zdobyć" konkret, dowiedzieć się co konkretnie odstręcza innych od tego filmu. Zobaczyć drugą stronę medalu.
Problem z tym filmem polega na tym, że trzeba się do niego przygotować i można to zrobić tylko przez przeczytanie książki Masłowskiej. Ja dzięki temu spodziewałam się rozbitej fabuły i postrzępionej logiki. Nie zgadzam się z zachwytami krytyków, ale z drugiej strony opinie na filmwebie też są krzywdzące. Szyc zagrał świetnie, całkowicie przekonał mnie, że jest tym przygłupim dresem z osiedla, który żyje we własnym, ograniczonym świecie. Ale trzeba zauważyć, że jego zachowaniem całkowicie kieruje Masłowska, ja to rozumiem w taki sposób - każdy z nas w niektórych sytuacjach myśli i zachowuje się w prostacki sposób, każdy ma w sobie coś z Silnego. Sposób myślenia wszystkich bohaterów jest porządkowany przez absurd i groteskę np. studentka, która chce wiedzieć, gdzie studiuje Silny :) Wydaje mi się, że ktoś, kto nie przebywał nigdy w takim środowisku, nie do końca będzie mógł zrozumieć 'Wojnę'. Silny ma własny system wartości i wie, że najlepszą prowokacją jest nazwanie Arki Gdynia kurwą. No kto normalny to zrozumie? :)