Wojnie Polsko-Ruskiej dałam ocene 8/10 ponieważ film może i zakręcony i momentami nie zrozumiały, to jest w nim coś co lubie,a zatem: młodzi i obiecujący aktorzy jak np.Roma Gąsiorowska,która fenomenalnie wczuła się w role Magdy jak i Natasza,grana przez Sonie Bochosiewicz. W filmie jest też dużo zabawnych scen i dialogów i pokazuje on rzeczywistość,która nas otacza.Plusem jest też to,że nie jest to kolejna polska komedia romantyczna,których w polsce kręci się o wiele za dużo,ale Wojna Polsko-Ruska jest bardzo dobrym filmem po części psychologicznym,który serdecznie polecam wszystkim.Pozdrawiam.
Jestem na tak :))
Jeden z najlepszych filmów ostatnich paru lat, kierowany do ludzi młodych i bardzo młodych, ale takich co to lubią sobie pokombinować, pomyśleć, z dużą dozą wyobraźni.
Prześledziwszy wiele postów na forum tego filmu, nasuwa mi się pewna myśl. Film w większości pozytywnie przyjęły osoby związane, ogólnie mówiąc z subkulturą andergrandową, natomiast w opozycji do nich, jak mi się zdaje, stanęły persony z tak zwanej kultury "Szybkich i wściekłych" wespół z "Modą na sukces". Dwa zantagonizowane światy, które walczą ze sobą od nie pamiętnych czasów, różni ich przede wszystkim gusta, spojrzenie na świat, muzyka, i wiele jeszcze można by wymieniać. Film Xawerego Żuławskiego jest zrobiony w klimacie andergandowych i w takie gusta trafia, bo sam reżyser wychowany jest i hołduje takiej właśnie subkulturze. Zresztą tak samo jak jego żona, którą obsadził w roli Andżeli.
Film reklamowany i przedstawiany jako dzieło dla masowego widza, w rzeczywistości takie nie jest, stąd tyle postów zniesmaczonych person, które to z zasady będą przeciwne tego typu produkcją. Nie znaczy jednak, że fil jest zły, po prostu nie jest dla wszystkich i trzeba to zrozumieć. Zamiast psioczyć, to tak zwane "disco dupy i disko wywłoki" tudzież "disco muły" powinny zrozumieć, ze jak nie łapią klimatu to niech siedzą cicho.
Mały przykład. Ja osobiście nie lubię opery, nie znam się na niej, nie chodzę na koncerty, ale gdybym kiedykolwiek miał okazję być na czymś takim, to na pewno nie krytykowałbym. Nie znam się, nie gustuję w tym, nie jest to dla mnie, to nie oceniam. Proponuje wszystkim innym przemyśleć to, ponieważ wydaje mi się to bardzo logiczne.
Zgadzam się z Twoim komentarzem i też uważam,że Wojna Polsko-Ruska jest jednym z najlepszych filmów ostatnich paru lat....Pozdrawiam.
Pogratulowac głębokiej analizy przekroju fanów kina. Po prostu genialne w swojej prostocie.
Tak więc krok pierwszy obejrzyj film "Wojna P-R".
Krok drugi: jak już go obejrzysz to wiesz kim jesteś - i tu są dwie opcje:
- jak ci się spodoba - jesteś "andregrandowcem", "kul-gościem", koneserem kina etc.
- jak ci się nie spodoba - jesteś fanem "kina masowego", dysko-młotem" "dysko - muły" etc.
W zasadzie - w kwestii formalnej - należałoby jeszcze ponmyślec o trzeciej kategorii, tj. tych co nie wytrwali do końca. Moja propozycja: może ... "dysko-bole".
ten film jest niesamowicie denny;p jesli bycie "andergrandowcem" równoważy się z byciem koneserem kina no to przepraszam;p Jak dla mnie bycie wyżej wymienionym oznacza ze jestesmy "smutasami";p Matko wsród moich zanajomych bardziej i mniej film poprostu został odebrany bardzo słabo:( Mnie osobiscie to bolała głowa i czułem sie senny po seansie zreszta jak większosc na sali, a czy to oznacza ze jestem Dyskobolem??;p;p Naprawde spodziewiałem się czegos lepszego, ale jak zwykle polak potrafi" >> spieprzyc dobry materiał;p Pozdrawiam wyżej komentujących "kul gości i konserów" :D haha jestescie boscy;-;p
Ja Ci powiem tak. Oglądałem ten film trzy razy, za pierwszym razem przysnąłem i nie obejrzałem go do końca, bo wydał mi się właśnie nudny i bez sensu. Za drugim razem trochę bardziej się przygotowałem, poczytałem o Masłowskiej i kilka postów na filmwebie, po takiej lekturze nastawiłem się zupełnie inaczej do filmu i spokojnie z uwagą obejrzałem go raz jeszcze, wtedy pojąłem, że tego filmu nie można traktować jak zwykłej opowiastki. Za trzecim razem film obejrzałem jeszcze raz od początku do końca, wyłapując niuanse i różne szczególiki, odkrywając w nim ukryte przenośnie i odnośniki do naszej polskiej rzeczywistości. Dlatego polecam go oglądać raczej w domu na spokojnie, lepiej się przyswaja.
Dzięki za trzecią kategorię - mogę się przez to jakoś określić;))
Niestety, nie dotrwałam do końca, tak więc nie mogę oceniać całości. Ale po jakichś 20 pierwszych minutach zaczęło mi się robić niedobrze. "Obleśny" to jedyne słowo, jakim mogę określić fragment, który obejrzałam.
Szkoda, bo gra Szyca i Marii Strzeleckiej (przynajmniej w ciągu tych 20 minut) była według mnie naprawdę dobra. Może kiedyś się zdobędę na obejrzenie całości, ale chyba jeszcze nie dziś...
Jedna rada dla wszystkich którzy nie rozumieją tego filmu.Przed obejrzeniem koniecznie przeczytaj książkę.Jeśli nie dasz rady lekturze,to znaczy że film nie jest dla ciebie.Jeśli dasz,to i film cię nie zawiedzie.Co do samej ekranizacji-arcydzieło.Żuławski dokonał wg mnie rzeczy prawie niemożliwej-zachował rytm,klimat i co najważniejsze język powieści.Gdy czytałem książkę byłem pewien że jest to nieprzekładalne na kino.A tu taka wielka miła niespodzianka.
Pokłon dla Szyca i Bohosiewicz.