Oprócz gry aktorskiej, która była bardzo dobra, to cała reszta tego filmu była marna. Począwszy od fabuły, która jest jak podrabianie stylu Mrożka, Gombrowicza i Witkiewicza, poprzez FATALNIE realizowany dźwięk i ogólnie pojęty SENS tego filmu. Kino powinno dawać do myślenia, ale o treści filmu, o jego fabule, o zawartych w nim zachowaniach lub braku zachowań... a tutaj jedynym pytaniem jakie się nasuwa po wyjściu z kina jest O CO TAK NA PRAWDĘ CHODZIŁO? I co się dzieje w głowie Masłowskiej? Bo książka tak samo "zachwycająca" jak i film. Dziękuje