Zauważyliście, że film okropnie przypomina sen. Panuje tu ogromny chaos, w jednej ze scen dzieje się to, co wymyśli sobie pisarka Masłowska(my też często sterujemy sobą w snach i sami wymyślamy co będzie dalej, najczęściej przed obudzeniem). Główny bohater oglądając telewizje przenosi się do niej i sam występuje w programie(nie wiem jak wy, ale ja też tak często mam). Poza tym charakterystyczne dla snów(przynajmniej moich) są przerysowane sceny walk, niesamowita siła i brak jakiejkolwiek sensownej fabuły.