Zaczne moze najpierw od oceny, a potem uzasadnie dlaczego takowa, a nie inna wystawilem - 3/10
Powiem otwarcie - film kompletnie mi sie nie podobal. Jezeli chodzi o fabule, to "pani" Masłowska ma według mnie poważne problemy psychiczne - jest to dla mnie wrecz chore, zeby 16-latka tworzyla takie "historie" (to przypomina raczej jakis belkot po LSD albo innych srodkach tego typu).
Kolejna sprawa sa ciagle wulgaryzmy - dlaczego nie mozna stworzyc filmu w Polsce, w ktorym co drugie slowo nie byloby przeklenstwem?
Nastepnym elementem jest muzyka - nie jest najgorsza, ale wedlug mnie nie do konca pasuje do niektorych scen.
Gra aktorska - najmocniejszcza strona filmu - w szczegolnosci podoba mi sie gra pana Szyca.
Efekty specjalne - niby ma to byc film powazny, z przeslaniem, a wrzucane sa tutaj efekty rodem z filmow Tarantina - kompletnie to nie pasuje i jest najslabszym elementem tego filmu.
Wiele osób pisze, że jest to film o tym jakie to narkotyki sa zle - mozliwe, ze maja racje ale na mnie ten film nie przekonal do nie brania - w przeciwienstwie do "Requiem for a dream".
Dodam jeszcze tylko, ze "requiem for a dream" jest dla mnie istnym arcydzielem i wyznacza "standard" oceny 10/10.
Wiec "wojna..." w porownaniu do "requiem..." zasluguje w moich oczach na marne (jedyne co ja ratuje to dobra gra Borysa Szyca) 3/10
>Jezeli chodzi o fabule, to "pani" Masłowska ma według mnie poważne problemy psychiczne - jest to dla mnie wrecz chore, zeby 16-latka tworzyla takie "historie" (to przypomina raczej jakis belkot po LSD albo innych srodkach tego typu).
Ocenianie sztuki takimi kategoriami jest raczej niepoważne. Co w takim razie powiedzieć o Van Goghu, Dostojewskim, Witkacym, Philipie K. Dicku, Wojaczku itd., itd.? Nie przypisuje tu Masłowskiej nawet ułamka ich geniuszu, ale problemy psychiczne mogą sztuce tylko pomóc;)
>Kolejna sprawa sa ciagle wulgaryzmy - dlaczego nie mozna stworzyc filmu w Polsce, w ktorym co drugie slowo nie byloby przeklenstwem?
A jak Twoim zdaniem powinien się wypowiadać element społeczny, przedstawiony w tym filmie? KULTURALNIE?
>Efekty specjalne - niby ma to byc film powazny, z przeslaniem, a wrzucane sa tutaj efekty rodem z filmow Tarantina - kompletnie to nie pasuje i jest najslabszym elementem tego filmu.
Efekty specjalne nie wykluczają się ani z powagą, ani z przesłaniem. (Choć tego drugiego także i moim zdaniem brakowało.)
>Wiele osób pisze, że jest to film o tym jakie to narkotyki sa zle - mozliwe, ze maja racje ale na mnie ten film nie przekonal do nie brania.
"Wojna polsko-ruska" filmem o tym, jakie narkotyki są złe?! Trzymajcie mnie! Gratuluję głębi i interpretacyjnego geniuszu. Mnie nigdy coś podobnego nie przyszłoby do głowy.
Przy okazji chciałabym wspomnieć, że mnie ten film również się nie podobał, jako od pierwszej sceny odarty z tajemnicy, na której opiera się cała fabuła książki. Masłowska w pierwszym kadrze - a przecież powinna ujawnić się na koniec! - to dla mnie najsłabszy element filmu.