ale jeśli ktoś nie czytał nic Masłowskiej i generalnie nie zna jej stylu pisania to z pewnością będzie miał problem z odbiorem tego filmu, który może wielu wydać się niezrozumiały czy wprost idiotyczny, ale nie jest łatwo przenieść w pełni pokrętny język autorki na język obrazu. Moim zdaniem film naprawdę nie jest najgorszy ale trzeba lubić styl Masłowskiej, albo przynajmniej go znać, żeby w ogóle poczuć klimat całości, oraz to, dlaczego "Wojna polsko-ruska" wygląda tak, a nie inaczej.
Pozdrawiam
akceptacja stylu masłowskiej jest trudna, próbowałem z pawiem ale nie dałem rady. Nie wiem czy tu w ogóle o stylu można mówić, zwykłe grafomaństwo jak dla mnie. Liczyłem na film niebanalny i wciągający, a to zwyczajnie nudne jest ten film co go obejrzałem w końcu, a że taki dobry mówili że był. Dialogi z początku świeże i uważam że istotnie udane zabawy z naszym polskim językiem. Początek nawet nawet, jednak załóżmy że poszłem do kina, czego nie uczyniłem, to zawiódłbym się mocno, srodze, gdyż zasnąłbym pewnie w połowie w związku z ciemnością sali i nudą ekranu. Ogólnie nie tak ciężkostrawny jak język w nim używany i łatwiej się go ogląda niż czyta tego posta, mimo wszystko w calej swej absurdalnej formie zwyczajnie przeciętny. Przepraszam, że tak ubogo imitowałem ten styl wątpliwy, ale żem się nie przyłożył, bo i po co dla forumowego wpisu nadto czasu tracić.
Nie czytałam Wojny Polsko-Ruskiej ale Pawia królowej tak. Muszę przyznać, że nie jest to arcydzieło ale całkiem niezła godna uwagi książka dla pragnących odskoczni czytelników. Co do filmu...Dość dawno byłam na tym w kinie i straszliwie się męczyłam. Nudnawo-dziwaczny film, nie umiem go określić. Wtedy najchętniej uciekłabym z seansu. Nie wiem jak by mi się podobał teraz ale przypuszczam, że nic poza 3 bym nie wystawiła.