tytuł mojego postu nie odnosi się do filmu, ale do ludzi obok których miałem nieprzyjemność oglądania filmu. Wchodzę z koleżanką, a nasze miejsca zajęte są przez jakieś 2
panienki ubrane w wełnianych czapkach (dziwne, jak na ogrzewaną salę, ale cóż....). Chwilę to trwało, aż panienki zabrały swoje rzeczy i przesiadły się dwa miejsca dalej,
przesuwając cały rząd w bok. Ale nie to mnie najbardziej zirytowało. Gorsze było jej zachowanie. Panienka siedząca obok mnie wyjęła opakowanie z jakąś sałatką warzywną i
tak po prostu zaczęła to wpieprzać. Zamiast słyszeć dialogi na ekranie zmuszony byłem słyszeć chrupanie tej panienki. Mając nadzieję, że zaraz przestanie, nie reagowałem.
Następnie jednak wyciągnęła ona z torebki czosnkowy sos w butelce i zaczęła sobie nim polewać resztę sałatki. Wtedy już pomyślałem, że coś jej zrobię (tortury przewijające
się na ekranie byłyby chyba odpowiednią odpowiedzią). Po około 40 minutach skończyła konsumować, jednak mój apetyt na film zdążył już wtedy zmaleć do 0.
Tylko ja mam pytanie - jak ktoś chce się nażreć, to po co idzie do kina i przeszkadza innym? Jak można być takim chamem? Nie po to wydaję kasę, żeby siedzieć obok jakiejś
nienażartej panienki.
To miałeś ftortury w 5D. Powinienieś dopłacić do biletu. ;)
Ja na Twoim miejscu bym się przesiadł do innego rzędu, po co sobie psuć nastrój burakami.
Jak jest sporo miejsca na sali to można wybrać sobie miejsce za to sałatka to jest przegięcie takie samo z jakim ja się kiedyś spotkałem - nawaleni widzowie.
Kurczę, musiało być ciekawie. Swoją drogą, dziwię się że ich w ogóle wpuszczono na salę. Ja z kolei ostatnio byłem na ,,Drogówce". W pewnym momencie, facet obok zaczął rozmawiać przez telefon.
Ja też tego nie znoszę - ludzie idą do kina żeby się nażreć. Ciekawe, czy jak siadają w domu przed tv, to też szykują sobie i całej swojej rodzinie siedem talerzy nachosów i kilo popcornu? Niektórzy wcinają cały popcorn zanim w ogóle film się zacznie!
Chyba bym jednak zwróciła uwagę takim prostaczkom.
Ja kiedyś z kolei byłam na Simpsonach i specjalnie poszłam na film z napisami, bo wszyscy szli na z dubbingiem i nie chciałam tłumów ludzi śmiejących się nie wiadomo po co i kiedy. I niestety, na sali byłam ja ze znajomymi i jakiś burak z rodzinką, który śmiał się wtedy, kiedy właśnie NIC nie było śmieszne - a śmiał to mało powiedziane. On rechotał jak jakiś wariat w kaftanie! Ojjjj ale mi Simpsonów zepsuł...
Z tego co wiadomo, to popcorn był, jest i będzie nieodłącznym składnikiem seansów... i nie czaje ludzi którym się to nie podoba, chcecie oglądać w spokoju film ? Poczekać na DVD i w domciu...
p.s. a co do jedzenia sałatki i sosu przez cały film to faktycznie mega przesada heheheh
A moim zdaniem popcorn jest takim nieodłącznym składnikiem seansów jak piwo do meczu czy fajka do piwa... Ktoś nam to odgórnie wmówił i kosi na tym niezłe pieniążki:)
Zresztą nie mówię o jedzeniu popcornu, mówię o tym, że ludzi z automatu - kino to żarcie żarcie żarcie dużo żarcia mega giga cola i tam wszystko wtryniają zanim się film zacznie ;) Więc idą po więcej bo konieczne muszą jeść odkąd posadzili tyłek w fotelu aż z niego wstaną
No tak to przesada, Ja jestem zwolennikiem popcornu, czy czegoś do picia, tez zawsze coś mam, ale staram się jeść po cichu, a paczkę z chipsami otwieram w momencie głośnej akcji na ekranie :) Trzeba umieć się zachować