Czy na pewno ObL trzeba było tak bezceremonialnie wykończyć? Czy nie można go było próbować pojmać żywcem? Po prostu ogłuszyć granatami hukowymi, obezwładnić gazem, postrzelić w nogę? A może żywy Osama stanowił dla żywotnych interesów USA jakieś zagrożenie? Przypomnę, że Saddam przynajmniej miał proces (będący teatrem, ale to już inna sprawa). Dziwny finał dekady poszukiwań...
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,12402827,Jak_zginal_ben_Laden___ W_agonii_wil_sie_po_podlodze_.html
A czemu nie prawdy nie poznamy nigdy ,wiec to co nam serwują filmowcy i "byli żołnierze" to fikcja-moim zdaniem.Zreszta każdy szanujący się żołnierz sił specjalnych nie moźę opisywać operacji w ktorych bral udział podpisują na to specjalne kwity,a i dla własnego bezpieczeństwa napisać o tym książke to tak jak by zmienić status na FB na "Zabiłem Bin Ladena".Idąc dalej najbardziej poszukiwany czlowiek na świecie byl poszukiwany żywy lub martwy,kilka miesięcy wcześniej zmieniono na martwy.
Myślę, że tutaj chodziło tylko i wyłącznie o wymiar propagandowy. Ataki 11/9 były policzkiem wymierzonym Ameryce, i to publicznym policzkiem. Chodziło o zwykłą zemstę i przekaz, że Ameryka wszędzie znajdzie swoich wrogów. Też się zastanawiałem jakby to było, gdyby pojmano OBL, ale dochodzę do wniosku, że niczego by z niego nie wycisnęli i, tak naprawdę, do niczego nie był im potrzebny. Ponadto, próbując go pojmać, ryzykowaliby powodzenie misji.