Im dłużej myślę o tym filmie tym mam większe wątpliwości. Po co ten równoległy wątek lojalności kobiecej? To ma być reguła dla istoty kobiecości, jak z wczesnego Pasikowskiego? Wszystkie winy ma zmyć deszcz albo łzy? Chociaż Pani Grabowskiej chyba wszystko można wybaczyć.
To nie jest równoległy wątek. To oś tej historii. Kobieta swoim romansem rozpieprzyła życie synowi, mężowi, sobie. Banał.
Nie ma tu żadnego równoległego wątku, a tym bardziej lojalności kobiecej, raczej jeśli, to nielojalnosci.
Omateńkobosko, nawet nie wiedziałem, że takich stylistycznych określeń używać można do opisu filmu.
To ja naprawdę głąb jestem.