Nie mogący spełnić się artystycznie w Polsce Roman Polański po sukcesie "Noża w wodzie" wyjeżdża na zachód i trafia do Francji gdzie udaje się mu nakręcić "Wstręt".Nie było to łatwe producenci podchodzili dosyć scepycznie i wyrokowali klęskę tego filmu jednakże znalazł się producent i zdjęcia ruszyły."Wstręt" zarówno przyciąga jak i odpycha , budzi fascynację ale i zażenowanie , trudno jest jednoznacznie ocenić tą produkcję bo wizualnie jest on arcydziełem , neiestety gorzej jest z fabułą , mroczny i dosyć dołujący , trudno wytrwać do końca , mimo znakomitych aktorów w rolach głównych , napiszę tylko tyle : oglądanie na własną odpowiedzialność.
Mnie osobiście zaskoczył i obrzydził mam więc mocna mieszane uczucia i dam mu sześć choć jest to dosyć słaba szóstka.
Zatem: producenci nie podchodzili sceptycznie. Compton Production (bo tak się nazywała wytwórnia, dla której został nakręcony "Wstręt") miał Polańskiemu pomóc w nakręceniu "Matni" - jednak producenci chcieli horroru, tak więc scenariusz "Wstrętu" został napisany w błyskawicznym tempie ok. 20 dni i niejako na zamówienie. Sam Polański mówi o nim, jako o najmniej dopracowanym swym dziele.
Dwa: "Wstręt" jest "mroczny i dołujący" - jednak trudno uznać to wadę, tym bardziej, że jest to film zawieszony gdzieś pomiędzy thrillerem psychologicznym a horrorem. Tyle, ze Polański nie chce nas straszyć na niby, we "Wstręcie" chce nas autentycznie przerazić, i dlatego film wydaje się wrogi i chłodny. Jednak dla mnie: niemal arcydzieło.
Ciekawa informacja ... ale uważam, że właśnie dzięki temu okazało się, co scenarzystom naprawdę w duszy gra :) Gdyby pomysł cyzelowano dłużej, pewnie nie powstałby aż tak genialny film.
Hm, o ile mi wiadomo, "Wstręt" został nakręcony przez angielską wytwórnię i w całości na terenie Anglii. We Francji Polański nakręcił w całości "Lokatora", ale dopiero 10 lat później.