Polański może sobie uważać co chce, ma do tego pełne prawo, ale koniec końców to publika decyduje o tym czy film jest sukcesem czy porażką.

Przy okazji gratuluję samozaparcia, bądź pokładów wolnego czasu, skoro filmy w których nic nie widzisz oglądasz po kilka razy.

Polański nie powiedział, że "Wstręt" to kiepski film, stwierdził jedynie, że jest niedopracowany i nie do końca taki jakby sobie życzył. Polański jest piekielnie ambitny i pedantyczny, swoje filmy robi z najwyższą starannością, czuwa nad najmniejszymi detalami. Gilles Jacob opowiadał, że kiedy Polański był szefem jury na Festiwalu w Cannes (1991 r.) nie podobał mu się żaden film i przyprawiał o ból głowy organizatorów , bo ciągle marudził, że nie ma z czego wybierać, że wszystko jest za słabe i nie warte wyróżnień :P. Dopiero "Barton Fink" mu się spodobał i chciał przyznać temu filmowi nagrody we wszystkich możliwych kategoriach na co nie zezwala regulamin festiwalu :).

Jak ludzie nie rozumieja filmu to mysla, ze to cos glebszego i ponadczasowego wiec kopia, kopia i doszukuja sie w pierdnieciu nawiazania do huraganu w starozytnym Egipcie w 34 p.n.e. Ludzie nie znaja dokladnie biografii Polanskigo, nie wiedza jak niektore filmy robil, kulis ich powstawania i zyja w takim romantycznym pojeciu filmu.