Według mnie ostatnia scena gdy Helen siostra Carol i Michael wchodzą do mieszkania i zobaczyli co było w wannie, powinna się skończyć inaczej. Carol mogła zaczaić się na Michaela, którego nie lubiła i zabić go, a siostra by oszczędziła i powiedziała jej, że wszyscy mężczyźni chcą tylko zadowolić się cieleśnie od kobiet. Nie potrzebna była scena gdy sąsiedzi wchodzą do mieszkania i patrzą się bezsensownie. Lepsze rozwiązanie byłoby gdyby Carol wyszła na ulice i atakowała każdego mężczyznę co popadnie, aż w końcu by ją policja zgarnęła lub by ją zastrzelili, ale wtedy film byłby zbyt prosty i nie w stylu Polańskiego.
Ciekawy pomysł, ale nawet nie tyle, że to nie byłoby w stylu Polańskiego, tylko że kłóciłoby się z fabułą filmu i postacią głównej bohaterki. Siedziała w domu, zahukana, przerażona, a jej agresja była reakcją na bliskość nienawistnych jej mężczyzn. Ona chciała odgrodzić się od świata zewnętrznego, a nie prowadzić krucjatę przeciw mężczyznom niczym bohaterka filmów akcji :) Dopiero czując się przypierana przez nich do muru atakowała.