W tym filmie Polański z zamiłowaniem prawdziwego amatora psychiatrii przygląda się Carol i jej rozwijającej chorobie, rejestruje nasilające się czysto fizyczne oznaki wewnętrznej destrukcji i jej powolny nieubłaganie postępujący proces odrywania się od rzeczywistości. Z takim samym chłodnym dystansem podglądacz prowadzi oczy widzów po różnych elementach filmowej diegezy, przewrotnie pokazując zawsze tyle ile uzna za stosowne np.: intrygująco odległe podwórze klasztoru, nagłe odnalezienie łebka królika z salaterki w damskiej torebce, ręka Carol wystająca w finale spod łóżka, gdy niewiadomo, co stało się z dziewczyną po scenie z "obniżającym się sufitem".
Wszystko to prezentuje w wystudiowanych, długich ujęciach, nieskazitelnych panoramach i perfekcyjnym montażu wewnątrz kadrowym. Wprowadza też deformację obrazu, które pokazują świat widziany oczyma chorego, służy temu użycie obiektywów szerokokątnych, zniekształcających przestrzeń, wielokrotne ustawianie kamery z dołu (efekt osaczenia), zdeformowanie odbicia ciała ludzkiego mające swoje racjonalne wytłumaczenie: twarz Carol odbita w czajniku, twarze widziane przez wizjer.