Nagroda dla tej produkcji jest skandaliczna. Film , na którego seansie z kina wyszło kilkanaście osób świadczy że jest niezwykle kontrowersyjny w odbiorze . Oscar powinien być wypadkową gustów i oczekiwań widzów a nie oscylować na skrajnościach .
Oskary to nie jest plebiscyt publiczności ani popularności. Czymś takim jest ankieta Filmwebu.
Bo 1) jest oryginalny w swej formule, w której twórcy z radością dziecka eksperymentują formą 2) łamie schematy, nie boi się kontrowersji, jest powiew świeżości i nie został zrobiony od linijki jak wiele taśmowych produkcji wielu rozmaitych wytwórni filmowych jest wielowarstwowy - wielki hołd dla postmodernizmu i kina 4) jest znakomicie zagrany aktorsko 5) jego nietypowa formuła wiązała się z gigantyczną, wręcz tytaniczną pracą montażu 6) opowieść jest uniwersalna o wiarygodnych postaciach, z którymi można się utożsamić 7) a to wszystko co powyższe w ramach kina niszowego, bo to nie był w żadnym wypadku blockbuster.
Oscary nie są od schlebiania kiepskim gustom, tylko od nagradzania dobrych filmów. :) I to właśnie zrobiono w wypadku nagród dla "Wszystko wszędzie naraz". :)
Tylko, że od lat schlebiają masowym gustom i nagradzają jakieś Gladiatory, Brejwherty, Forresty i Titaniki.
łojojoj...jak się kolega pomylił. No nic, chociaż ocena na filmwebie spada, juhu.
Szczęśliwie tak nie jest i Oscary nie są plebiscytem na najpopularniejszy filmów, bo wtedy by gala była zdominowana przez filmy taśmowe jak z uniwersum Marvela.