1. To nie jest film, tylko fala
2. Nie należy z falą walczyć, próbować zrozumieć, ani oceniać. Tylko z nią płynąć...
3. Do samego brzegu
4. Jak dopłyniecie, to na brzegu znajdziecie prawdziwą niespodziankę
5. Porównanie z Matrixem nie ma sensu
Dziękuję za uwagę ;)
Zapomniałem dodać, że jest sporo "śmieszków" i nawiązań do innych filmów ;)
A tego tłustego bebzona Jamie Lee Curtis, to chyba już nigdy nic nie przebije ;)))
włączyć film na jakiejś imprezie, rozmawiać z innymi, patrzeć kontrolnie co kilkanaście minut lub przejść do innego pomieszczenia, jak będą napisy końcowe wyłączyć
Tak to jest jak się nie czyta instrukcji...
Potem nagle pretensje, że makaron był twardy i jakoś się w garnku zrobił czarny, a w kuchni pełno dymu!
A wystarczyło tylko wody nalać do garnka i ją zagotować zanim się makaron wrzuci...
Każdy czyta instrukcje jak tylko potrafi najlepiej.
I takie co najbardziej mu pasują... ;)
Udało ci się tak zrobić?
Daj znać, bo wszystkie plotkarskie portale tylko czekają na temat typu:
"W ten prosty sposób oszukał (coś tam coś tam) - Zobacz jak to zrobił!"
Może właśnie teraz Ty też stałeś się bogaty?
Sprawdź jak! ;)
Kurdę, instrukcja jak z wprowadzenia do sekty ;)
Jak lubię filmy pokręcone typu "Zagubiona autostrada", "Głowa do wycierania", czy też filmy Jodorowsky'ego, Greenewaya , to WWN nie zmogłem, może to kwestia tego, że to było... nudne?
No ale to kwestia gustu, jak się komuś podoba, niech ogląda - jego sprawa. Pozdro!
Też się zastanawiałem dlaczego jedne filmy mi się nie podobają, a inne się podobają (choć... nie powinny ;) I doszedłem do wniosku, że to chyba jest kwestia tej konkretnej chwili w której oglądasz ten akurat film i w jakim jesteś nastroju... To tak jak z ptaszkami na drzewie wiosną - idziesz sobie alejką i one tak pięknie ćwierkają - kochasz je wszystkie i Świat jest piękny! ;) A potem dochodzisz do swojego samochodu, co go zaparkowałeś pod drzewem, a tu cały dach obsrany! I natychmiast chcesz te wszystkie ptaszyska zamordować i już ci się nie podobają! A to tylko kilka minut minęło... ;))) Pozdrawiam ;)
Świetna metafora, szacunek dla frazy! Być może moje spotkanie z "Wszystko Wszędzie Naraz" natrafiło na mentalną konotację z "Nigdy Nigdzie Nikomu" (był taki węgierski film). Może poczekam aż wiosna ujawni się we wszystkich swoich aspektach to może bardziej docenię WWN - póki co, jak na hard science-fiction to nie umywa się do "Primera", jak na grę w pastisz/parodię to nie dorównuje filmom Tarantino. Ja naprawdę lubię zabawy konwencją, graniem przeciw oczekiwaniom widza, myślę, że nie raz stosowałem metodę, o której piszesz "Nie należy próbować zrozumieć" tylko że nie działa, jakiejś tej szerokiej i głębokiej refleksji nie udało mi się w sobie wyindukować w tym przypadku. Być może ten film ma zadatki na tzw. kultowy film, którego kultowość mogą docenić tylko wybrańcy :) Anyway - dzięki za dyskusję na poziomie!
Dziękuję - miło usłyszeć komplement (zwłaszcza tutaj... ;)
Primera oczywiście widziałem - fajne to było.
Tarantino to w ogóle wszystko (po kilka razy ;) - dla mnie mistrz nad mistrze!
Jak znajdę chwilkę, to obejrzę sobie Zagubioną Autostradę - nie widziałem.
Oczywiście te "klasyki" Lyncha (Twin Peaks, Diuna, Blue Velvet, czy Dzikość serca) znam.
Choć Twin Peaks oglądałem jeszcze w telewizorze w 1991(?), to w zeszłym roku sobie załadowałem całość za jednym zamachem - ależ to pięknie ryje banię ;)
I mam taką propozycję - znalazłem coś takiego: (ten reżyser co popełnił WWN)
https://www.filmweb.pl/film/Cz%C5%82owiek+scyzoryk-2016-748302
Nie oglądałem, ale opis jest... nader interesujący ;)
Jak masz czas i ochotę, to może obejrzymy i pogadamy?
P.S.
Użyłeś słowa "wybrańcy"...
Bardzo zgrabny synonim dla... "inteligentni inaczej" ;)))
Miłego dnia! ;)
O kurczę to muszę sprostować: słowo "wybrańcy" nie zostało użyte aż tak sarkastycznie:) Tak mi się zawsze wydawało, że "kultowość" polega na tym, że pewne filmy/książki/płyty nie trafiają do ogółu, natomiast istnieje grupa osób, które dostrzegają w nich głębię, i która reaguje na nie wręcz obsesyjnie. Choć też muszę dodać, że troszeczkę mierzi mnie nadużywanie tego słowa przez recenzentów wszelakiej maści.
Pierwsze sezony Twin Peaks pamiętam z emisji w TV o których piszesz, choć trochę za młody wtedy byłem, żeby wczuć się w klimat.
"Człowiek scyzoryk"? Challenge accepted! :)
No żesz w mordę z tą cenzurą!!!
Tyle literek ci napisałem, a ten elektryczny, bezmyślny kmiot mi usunął!
Jeszcze przyjdzie czas zapłaty i bez prądu ten barbarzyńca zardzewieje w obudowie!
Nie chce mi się walczyć i szukać tego słówka, co go uraziło - wybacz.
Ale najważniejsze, że "accepted"
Ni chciało mi się, ale wyzwanie, to wyzwanie! ;)
Zapomniałem dodać, że jeżeli kiedykolwiek się spotkamy na żywo, to zasadzę ci solidnego kopa!
I to takiego do boląca i brudnym buciorem!!!
Właśnie sobie obczaiłem Zaginioną autostradę - to żebyś wiedział za co!
Jesteś tak bardzo zły, że nawet zanim cię wpuszczą do piekła, to będziesz musiał stać w długiej kolejce po wizę i jeszcze wszystkie wyniki badań przedstawić!
I wszystkie zeszyty z religii podpisane przez proboszcza i jeszcze świadectwo energetyczne dla tego kotła co cię tam będą smażyć! ;)