Chwilami zabawny film, ale byłby zabawniejszy w latach 80-tych. Dziś tego rodzaju humor wydaje się trochę archaiczny, miejscami nawet żenujący. Niemniej jednak jest tu kilka kapitalnych scen.
Generalnie się zgadzam. Dokładniej rzecz biorąc, film przypominał mi straszliwie "Cannonball", czyli drugą połowę lat 70-tych. Podobne założenia, podobna forma realizacji. Nawet "środki humorystyczne" były nieco retro, bo nikt nie biegał po planie z - pardon my french - cyckami na wierzchu czy nie wkładał penisa w ucho, żeby było zabawniej. Były gagi przaśne, jak ten z sercem, ale generalnie film starał się być familijny (nieco zbyt familijny wręcz, ten koncert na końcu :/). I miejscami to po prostu wychodziło. Wstyd się przyznać, że taka głupotka się spodobała, na ale zdarzało mi się zdrowo śmiać. Nawet na tak durnej scenie, jak ta z krową i balonem ;]
wy jestescie idiotyczni czy co? przeciez wiem ze wam sie film podobal tylko sie wymuszacie zeby wyjsc na profesjonalistow!
Ojoj, wybacz. Ja już tam mam, że nie potrafię ograniczyć się w ocenie do "podobał się"/"nie podobał się" albo "dobry"/"niedobry". To co napisałem to moje zdanie. Miał naprawdę dobre fragmenty, ale miejscami był zbyt infantylny albo familijny. Przykro mi ale nic krótszego ode mnie nie usłyszysz :)
Wg mnie zabawna komedia :) Noi jeszcze ta plejada gwiazd... A auto Hitlera, muzeum Barbie i zjazd weteranów II wojny światowej, gdzie facet mówił jakby po niemiecku jest po prostu genialne :D A, i jeszcze ten facio co trudno go było zrozumieć :D
Uwielbiam ten film,może nie jest genialny ale oglądałam już wiele razy i za każdym razem nieżle sie uśmiałam
zabawny...ale wole pythonoow :] chociaz poroownujac do takiego 'amerika pie' to ten film na 10 zasluguje :P