PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=502282}

Wybuchowa para

Knight and Day
2010
6,2 74 tys. ocen
6,2 10 1 73695
4,5 17 krytyków
Wybuchowa para
powrót do forum filmu Wybuchowa para

Blogassek June

ocenił(a) film na 8

01.08.2010 r. – Słodkie nieba!
Dobra, dziewczyny, wiem, że nie pisałam na swoim blogu od dość dawna, no ale prawda jest taka, że nie miałam ku temu żadnej konkretnej okazji. Błagam was o wybaczenie, nie powinnam była zaniedbywać obowiązków, wiem! Jednakże powiem wam teraz coś tak niesamowitego, że chyba zadławicie się tym ciastem marchewkowym, które zostało po ostatniej imprezie u Sandy (:*)! Poznałam NIESAMOWITEGO GOŚCIA! LECIAŁAM Z NIM SAMOLotem – sorki, tak się napaliłam, że zapomniałam wyłączyć LapsCocka. Tak w ogóle to najpierw wpadliśmy na siebie na lotnisku. Wchodziłam po ruchomych schodach i jak ta ostatnia gapa, którą w końcu jestem, uderzyłam z pełnym impetem w bodajże najseksowniejszego faceta, jakiego widziałam od czasu „Hulk Hogan Show”! Te błękitne oczy! Ten rozwiany fryz! Ta twarz jak pupcia niemowlaka! Po prostu bomba-majorka! A jaki ma charakter! W ogóle się nie obraził, że obiłam mu twarz łokciem. Po prostu wstał, jak gdyby nigdy nic nastawił sobie nos i pomógł mi z bagażami. To się nazywa dżentelmen! Takich jak on, to ze świecą szukać. A mi, olaboga, się trafiło. No to, proszę ja Was, właśnie on pomógł mi znaleźć bramkę do samolotu! A jak już ruszyliśmy, to podczas turbulencji złapał spadającą walizkę, która leciała wprost na mnie! Czujecie to?
Chyba coś przypalam, zw.
Nie, to tylko pożar u sąsiada, jest spoko, nasze domy się nie stykają. Na czym to ja?
A więc ten demi-bóg złapał walizkę z iście kocim refleksem, uśmiechnął się do mnie i zaproponował drinka. Myślałam, że rozpuszczę się jak świeże masełko. Musiałam szybko wybyć do toalety, żeby ochłonąć oraz poprawić to i owo. W końcu to nie był mój pierwszy rajd, więc wiedziałam czym zdobyć upragnionego faceta. Tutaj loczek, tam zalotka, kici-kici, mamy kotka! Ja tak działam, taka jestem!
Wyszłam z wucetu, cała rozpromieniona, a on czekał już na mnie, w tej swojej boskiej chwale. Martini mi wręczył i pomyślałam, że czuję się tak dobrze, że chyba mogę już umrzeć.
W zasadzie, to w tych przemyśleniach nie byłam daleka od mojej niechybnej najbliższej przyszłości, bowiem mój uroczy nieznajomy powiadomił mnie o pewnym dyskomforcie, jaki nas dotyczył – oboje pilotów nie żyło. Tak jest, mówię prawdę! Jak zawsze! (Może poza tym numerkiem kilka lat temu, jak Wam powiedziałam, że jestem w ciąży. Ale przeprosiłam, czyż nie? No i wózki trzymam do dzisiaj w piwnicy, na bank mi się przydadzą jak będę musiała wozić cegły, albo cuś).
Piloci martwi, załoga tak samo, a ja w płacz. Jakie to szczęście, że był ze mną mój heros, który jakimś cudem postawił samolot na polu kukurydzy. Przeżyliśmy. Ale tylko dzięki temu, że miałam go przy sobie. Chyba się zakochałam…
Aha – siostra mi się żeni, tak btw.
~ June

03.08.2010 r. – Powrót rycerza z białym koniem <3
Na miłość Opry, ten facet jest niezniszczalny! Jest jak połączenie Stallone, Stathama, Li, Willisa, Rourke’a i Schwarzeneggera! Nic, tylko w niego strzelać i patrzeć jak nie umiera! Słuchajcie, podjechało do mnie FBI – przed czym ostrzegał mnie już Milner (tak, znam już jego imię ^^) – i mówią, że mi zapewnią bezpieczeństwo, że chcą wiedzieć gdzie się ten koleś kryje, bo jest niebezpieczny. Wiecie co im odpowiedziałam? Że może i mają rację – a to dlatego, że on jest NIEBEZPIECZNIE przystojny! Hehehe, powiedziałam im to, a oni, że to nie zabawa. To ja im jeszcze – „rozumiem, że to zabójca”? Oni – „oczywiście”. No i dobitka z mojej strony – „to muszę uważać, żeby się nie zakochać… NA ZABÓJ!”. <lol7>
Tak sobie rozmawiałam z panami funkcjonariuszami, a tu nagle jeden strzał, drugi strzał – i zanim się zorientowałam jechałam samochodem z dwoma trupami i brakiem pewności, czy aby na pewno dożyję jutra. Wtem, jak rycerz z białym koniem, przybył Milner i pomógł mi mnie ocalić! Kto nie wierzy w cuda, ten trep.
Mówię Wam, kochane, ten człowiek jest NIEZIEMSKI. W kilkanaście minut pokonał całą flotę FBI, uratował mi życie i dostał tylko jedno draśnięcie. Gdyby tylko moja ślina mogła leczyć, mrau!
No i tak w ogóle, to całej tej akcji przyglądał się jakiś ziomek, który później – jak się okazało – był Hollywoodzkim reżyserem. James Mangold, kojarzy ktoś? Podszedł do mnie i mojego bożyszcza i mówi „Ej, wy! Zrobiłem western, zrobiłem biografię muzyczną, a nawet i thriller zrobiłem. Ale tego co wy zrobiliście, to jeszcze nie zrobiłem. Ale mogę. Mogę?”.
Panny Wy moje, co byście zrobiły? To samo co ja, po prostu, to samo co ja! Popatrzyłam na mojego misia, a on wyczuł w moich oczach, że chcę, żeby mnie zagrała Cameron Diaz.
„Spoko, śmiertelniku!” – odpowiedział mu Milner – „Zrób film, ale żeby był dobry i z Diaz oraz Cruisem! Moja dziewczyna jest o wiele ładniejsza od Diaz i ma większy biust, a poza tym Diaz się starzeje, a moja dziewczyna dojrzewa, toteż nie ma porównania, wiesz kogo wolę.”. A potem się całowaliśmy przy akompaniamencie Chóru z Aleksandrowa.
Za kilka dni lecimy razem na bezludną wyspę, będzie bombastycznie! W ogóle, wybuchowa z nas para.
~ June
---------------------------------
cinemacabra.blog.onet.pl