Od razu mówię: nie komentuję tematu filmu. Jestem pełna podziwu i chwały dla wyklętych. Należą im się wszelkie dzięki za to, co robili dla kraju i trzeba przywrócić im godność bohaterów.
Aleeee.... realizacja tego filmu jest bardzo słaba. To trochę film o chodzeniu i siedzeniu. Scen, w których bohaterowie chodzą jest więcej niż takich, w których faktycznie dzieje się jakaś akcja. Dialogi bardzo drętwe, sztucznie recytowane. Aktorów, którzy byli naturalni, można policzyć na palcach tylko jednej ręki. Scenariusz trochę jak dla idiotów, czyli powiedzmy wszystko dosłownie, bo widz niczego się nie domyśli. Zdjęcia są w po prostu w porządku, ale większość ujęć wydawała mi się niepotrzebna - jakby były tylko po to, by pokazać ładne widoczki.
Cieszę się, że filmy o wyklętych powstają i że ogólna pamięć o nich jest przywracana. Ale robienie kina dla samego kina? Dobrze zrobiony film będzie miał lepszą siłę przebicia, a opowiadana historia dotrze do szerszego grona widzów.