Kaurismäki ma talent w dobieraniu aktorów i scenografii, co po raz kolejny udowadnia w tym filmie. Milym zaskoczeniem było pojawienie się Joe Strummer'a - rewelka! Polecam!
Zgadzam się w 100%! Na początku trochę tęskniłam za językiem fińskim, ale wkrótce usłyszałam fińską piosenkę w tle - klimat pozostał. Kaurismäki potrafi przelać fińskość nawet na film anglojęzyczny. Aktorów dobrał doskonale. Również polecam :)
Podobała mi się bardzo scena taśmowego zwalniania pracowników - dyro jaki bezczel ;) No i mordercę gra "Admirał Piett".
Właśnie taki nastrój filmów lubię najbardziej - szara, prawdziwa rzeczywistość, bez pretensjonalności. Aktorzy są tak naturalni, że ani przez sekunde nie wyczuwa się gry na siłę co można zauważyć w niektórych bardziej komercyjnych filmach. Jako, że uwielbiam zespół "The Clash" byłam także zachwycona pojawieniem się Joe Strummer'a w tym typowym londyńskim barze z lat 90. To już drugi mój obraz filmowy tego reżysera (poprzedni, który oglądałam to "Dziewczyna z fabryki zapałek" - równie mnie zachwycił). Filmy te są stosunkowo niszowe, więc każdy z tych obejrzałam totalnie przypadkiem przeszukując kanały. Mam nadzieje jeszcze nie raz mieć do czynienia z tymże reżyserem, bo uwielbiam kino właśnie w takim klimacie jak filmy Aki Kaurismäki.