Gdy patrzę na top500 filmów i znajduję produkcje typu "Szybcy i Wściekli", "Iron Man" "Twierdza" "Bad Boys" itp. z ocenami powyżej 7, następnie gdy popatrzę na polskie produkcje typu "Testosteron" "Wojna Polsko-Ruska" "Lejdis" "Listy do M" z ocenami od 5 do 7 i to wszystko porównam do filmów typu "Wyrok na Franciszka Kłosa" z oceną 6,3 to przypomina mi się wypowiedź Tomasza Lisa podczas debaty na Uniwersytecie Warszawskim: "Nie możemy mówić poważnie, bo poważnie to znaczy nudno, a nudno to te barany wezmą pilota i przełączą" Żeby nie urazić żadnego fana powyższych produkcji porównywanych do tej ostatniej z oceną 6,3... to nie chodzi mi o wysokie oceny prymitywnych filmów tworzonych dla mas które są "ciekawe" będąc tworzonymi głównie dla pieniędzy, tylko właśnie o to dlaczego filmy ambitne ze świetną grą aktorską w tym przypadku aktora Mirosława Baki idealnie grającego człowieka całkowicie upadłego dostają tak niską ocenę( 1-4) przez pewną część filmwebowiczów. Czy naprawdę uważacie że taki film można porównywać do "Lejdis" albo "Ciacha"? Ja rozumiem że komuś się nie spodobał i daje te 5 żeby zostawić ten margines dla największych gniotów ale dawać 1 czy 2?

Co do obiektywnej i przede wszystkim logicznej oceny filmu o Franciszku Kłosie to uważam że film jest naprawdę dobry, ogląda się go jak teatr i to pasuje do całokształtu, nie zwracam uwagi na detale typu "dlaczego Niemcy uciekli zostawiając swojego dowódce" podczas odbicia jeńców do likwidacji, bo jest to poboczna sprawa w której istotą ma być jedynie główny bohater, który m.in. w tej scenie pokazany jest jako bardziej bezwzględny i odważny w swoich działaniach i przekonaniach niż wyszkolona armia niemiecka która miała właśnie zlikwidować jeńców - osobiście odbieram to jako apogeum zdrady i całego tego wypaczenia Franciszka K., który krótko po tej scenie właśnie został zabity.