Główny bohater sam przypomniał sobie to, co zrobił żonie, gdy utopiła dzieci. Końcówka mówi o tym, że wolał lobotomię niż pamiętanie o tym, że jest potworem, dlatego postanowił dalej grać wariata.
Nie wiem, gdzie tu jest miejsce na zastanawianie się. Po co by im był ten cały trud by go wrobić?
Poza tym moim zdaniem film pięknie pokazuje myślenie chorych psychicznie. Nie jest wcale tak łatwo zrozumieć prawdę, gdy zawsze wierzyłeś w coś innego...
Nic takiego miejsca nie miało. To wszystko zostało mu tak przekonujaco wmowione,ze sam w to uwierzyl i stal sie pacjentem..
Nie sądzę, by dało się wmówić komuś takie wspomnienie.
Film po prostu pokazywał jak trudno jest ludziom chorym psychicznie zrozumieć, że ich świat nie jest prawdziwy.
Nie wmowiono mu tego ot tak. Zauważ co mówiła zaginiona pacjentka o papierosach i aspirynie. Ten "cykl" pozwolił im na zachwianie jego zdrowego myślenia i wpojenie mu czegoś,co nie miało miejsca.
Moim zdaniem raczej on wymyślił sobie tę pacjentkę.
Gdyby to o czym myślał było prawdą, to dlaczego w latarni nie było laboratorium?
Możliwe,ze go nie ukazano. W ostatniej scenie jest właśnie tam prowadzony i film się kończy. To może sugerować,ze coś się tam dzieje.
Ale przecież wszystko miało się dziać w latarni. Wbiegł do latarni, przeszukał całą, i co? I nic. Twoim zdaniem nagle tam miałoby się wszystko pokazać?
Mozliwe,ze byl jakis pokoj,2 pietro. Moim zdaniem to byloby nienaturalne gdyby to wymyslil.. Pamietasz scene na ktorej pacjentka,ktora przesluchiwal napisala: "uciekaj" ?
Moim zdaniem wyobraził sobie to "uciekaj" albo ona również była chora psychicznie.
Drugiego piętra tam nie było. Przecież obejrzał tam wszystko. Ewentualnie w podziemiach, ale moim zdaniem nie byłoby gdzie zrobić "tajnego przejścia".
Myślę,że każda z wersji się czymś obroni,mnie przekonuje ta rozmowa z 2 pacjentkami i z tym znajomym,który też go ostrzegał
Może to i dobrze, że każdy jest przekonany o czymś innym. ;)
Ale i tak zastanawiam się czemu by im aż tak zależało, by przekonać go, że jest pacjentem? Nie łatwiej złapać, wykonać lobotomię, a w papierach napisać chorobę psychiczną?
Możliwe,ze chcieli to zrobić,ale jak wpadł do tej latarni w takim szale to chcieli go "unieszkodliwic" i przy okazji zapisać żeby mieć spokój. Była scena jak jakiś typek ze strzykawka chciał już wtedy go złapać,ale w porę się zorientował i uciekł dalej
Ta strzykawka to mógłby być zwykły lek na uspokojenie.
Myślę, że na miejscu lekarzy, gdyby przeszkadzał mi taki detektyw to już pierwszej nocy, gdy spał bym go unieszkodliwiła. Nie bawiłabym się w próbę wmówienia mu, że jest chory psychicznie. W zasadzie dla prawa ważne to, co na papierach, a nie w głowie.
Nie, nie każdy może interpretować na swój sposób, bo zakończenie jest oczywiste i w żadnym wypadku nie jest to spisek. Na obalenie prawdziwości Rachel z jaskini i teorii, że niby dają mu papierosy i tabletki halucynogenne, wystarczy to, że w pierwszej części filmu gdy ma "migrenę" to są to odruchy odstawienia leków, szczególnie widać nienaturalność "migreny" w drugiej scenie. Po zażyciu leków wraca do normy.
Po drugie jak Scorsese oraz autor książki, sami mówią, że był chory to po co dorabiać do tego jakieś teorie spiskowe? Film trzyma w napięciu, ale w ostatnich scenach wszystko układa się w logiczną całość.
Czytam w wielu wątkach jak to Scorsese mówi, że Teddy był wariatem, ale nikt nigdy nie wkleił linku. Może taki wywiad nie miał miejsca?
Moim zdaniem ta scena mówi, że on zrozumiał, że był potworem i wolał zostać nieświadomy.
Nie było żadnego spisku, wszytsko jest wyjaśnione na edycji blu ray. Zwróć uwage np. jak przypływa na wyspę, a strażnicy sa bardzo spięci, trzymają za broń, sam o tym mówi. Strażnicy sa spięci, bo jest to niebezpieczny pacjent, którego próbuje się w taki sposób uleczyć. Co się udaje, w ostatniej scenie oszukuje on doktorów mówiąc, że trzeba uciec z tej wyspy, przez co biorą go za wariata i skazują na lobotomie. Jest to celowy zabieg głownego bohatera, który woli skazać się na bycie warzywem nić pamiętaniu o rodzinnej tragedii.