Gdyby skończyło się na ujawnieniu prawdy o chorobie Teddiego to pewnie dałbym ocenę 8 albo 9. Ale granie emocjami przy końcówce było po prostu bez-błę-dne.
Najpierw radość połączona z bardzo delikatnym żalem, kiedy dowiadujemy się o tym, że Teddy był chory i co uczynił. Ale radość bo w końcu się dowiedział co i jak, będzie mógł zacząć życie na nowo, pogodzić się z przeszłością.
Potem przeważa uczucie żalu, smutku i beznadziei, kiedy rozmawia z doktorem "Chuckiem" i okazuje się, że jednak wszystko na nic, że dalej żyje w swoim świecie, że nie ma dla niego szans.
A na koniec czysty szok, kiedy człowiek dowiaduje się o decyzji Teddiego zawoalowanej w dylemacie. Z tego co widzę dużo ludzi kwestionuje teorię (?) o świadomym wyborze pana detektywa, ale właśnie w takiej formie i w takim pojmowaniu zakończenie fabuły jest chyba najmocniejsze. Tym bardziej, że widz był przez cały czas przygotowywany do podobnego dylematu - choćby przez rozmowy o przemocy, tym że w każdym człowieku jest potwór i wyraźnej niechęci bohatera do brutalnych przestępców.
Jeszcze raz - bezbłędne.