Cały film ciekawy, nie chcę więc o nim wspominać, a jedynie o samym zakończeniu. Widzimy Daniela odjeżdżającego samochodem i słuchającego nagranej płyty, a tu nagle ni z gruszki ni z pietruszki pojawia się Lestat. I na tym nie koniec! Ot tak nagle umie autem kierować, kasetę wysunąć i radio odpalić. A jeszcze przecież parę scen wcześniej widzimy go jak siedzi w opuszczonym budynku, ubrany w ciuchy w których spłonął i na dodatek boi się hałasów i świateł helikoptera, bo myśli że go zabiją. Widać więc, że nie zna obecnego świata, je szczury i ogółem się nie wychyla. To jak przez tyle długich lat nie miał sił na nic, a tu nagle zbiegiem okoliczności pojawił się w aucie Daniela? No bez przesady.
W książce zakończenie jest o niebo lepsze, bo tam Daniel sam próbuję go odnaleźć po tym jak usłyszał od Louisa gdzie tamten się znajduję. I tu można byłoby zrozumieć, że został ugryziony...Nie wiem dlaczego tak samo nie zrobili we filmie.
wiesz co... zupełnie o tym zapomniałam! faktycznie! mimo że czytałam książke i film oglądałam wielokrotnie, jak matoł w ogóle nie zwróciłam na to uwagi! :D
Scena z pogrążonym w depresji Lestatem odbyła się kilka lat wcześniej, więc można zrozumieć, że Lestat się ogarnął. :)
Btw, Daniel w książce wyruszył na spotkanie z Lestatem, ale to nie jego, a innego wampira tam spotkał. Jak dla mnie spieprzyli z wyborem Banderasa na Armanda.
Nie zapomniałeś, że Lestat ponad 50 lat bo od 1929 leżał w ziemi? Scena w filmie była kompletnie błędna gdyż Lestat nie żył w tym świecie a bał się syreny nie helikopterów... lecz cały czas słuchał świata... więc wiedzę o nim posiadał...
Również uważam, że mogli odzwierciedlić wydarzenia z książki... zepsuli przez to postać Lestata, który jakoby broniłby tajemnicy wampirów... a do tego w ogóle chronologicznie nie pokrywa się to z "Królową potępionych", której popsuli wstęp tym dziwnym zakończeniem...