Który filmowy Lestat jest waszym zdaniem lepszy? Tom Cruise czy Stuart Townsend?
Moim zdaniem milion razy lepszy jest Cruise. Bardziej podobny do opisu książkowego. Ma w sobie to "coś".
A Townsend? Porażka... Ciemne włosy i w ogóle brak mi słów...
Ogólnie sto razy bardziej wolę "Wywiad", niż "Królową". W "Królowej" za dużo skrótów, akcja toczy się za szybko i do tego źle dobrani aktorzy (jedna Akasha mi się podoba). A tak poza tym to jak oni mogli dwie książki skleić w jeden film?! Jeśli chce sobie popsuć humor to najlepsza jest do tego właśnie nieszczęsna "Królowa Potępionych"...
"Królowa..." to jest w ogóle jakaś patologia, że żal. A c\Cruise był bezbłędny i tego się będę trzymać mocno:D
Cruise oczywisce, to dzieki niemu przecztalam Kroniki Wampirze tak mnie zafascynowal postacia Lestata :) Kiedy obejrzalam film to poprostu musialam przeczytac ksiazki, no i utwierdzilam sie w przekonaniu ze to Cruise zdecydowanie lepiej pasowal do tej roli, oddal jej klimat, ze tak powiem :)
Zdecydowanie Tom Cruise...!!! Po tej roli byłam nim po prostu urzeczona, zachwycona i... och... miał w sobie coś takiego, z łobuza... Taki drań ;] Aż emanował sexappealem. jak pojawiał się na ekranie to aż dreszcz przebiegał po plecach... Tak... Cruise to zdecydowanie lepszy Lestat ;]
Krolowa jest za dluga by ja nakrecic sama ksiazka ma ok 600 stron ( o ile dobrze pamietam a nie chce mi sie isc sprawdzac :):):)) Jest w niej wiele watkow i ciezko byloby nakrecic film oddajacy ksiazke no chyba ze trwalby z 5 godzin choc mi by osobiscie nie przeszkadzalo hehe lub raczej serial bardziej by pasowal. A co do aktorow to coz Townsend wyglada dosc seksownie i uwodzicielsko ja nie wyobrazam sobie Cruise akurat w Krolowej bo w Wywiadzie jest Super (10/10), no coz Lestat przeszedl metamorfoze :) Mi sie podoba Townsend w Krolowej a Cruise w Wywiadzie.
Dokładnie. Nie wyobrażam sobie Cruise'a w Królowej, a Townsend'a w Wywiadzie. Jak dla mnie oboje zagrali rewelacyjnie. Przyznać trzeba, że Tom, jednak przewyższył Stuarta z czego Wywiad jest lepszy. Mimoto ja mam większą słabość do królowej, mimo że film jest chaotyczny to jednak ma w sobie to "coś". Tym, którym bardziej podoba się Królowa, zrozumieją. Jednak dla mnie oba filmy były niesamowite, krótko mówiąc, jedne z najlepszych jeśli chodzi o wampiry. Chociaż Underworld też jest ucztą dla widza. Jak najbardziej xD
Cruise zdecydowanie lepszy. Townsend mi się w ogóle nie podobał. Fakt nie mogę sobie wyobrazić Cruise'a w "Królowej...", ale Townsend moim zdaniem nie zaprezentował sobą nic.
Nie wyobrażam sobie Townsenda w 'Wywiadzie...' ale Cruise'a mogę sobie wyobrazić w 'Królowej...' ;D Nietrudno jest go sobie tam wyobrazić, jak dla mnie. Townsend jest brzydki!
Z mojego punktu widzenia Tom Cruise zdecydowanie lepiej pasował do roli, aczkolwiek co do lepszej gry aktorskiej można by dyskutować z racji tego, że 'Królowa potępionych' w porównaniu z 'Wywiadem' wypada blado (mówiąc eufemistycznie), co być może wpływa na ocenę Townsenda. Jednak jak na mój gust jest on bezapelacyjnie duużo bardziej seksowny. ;) Szczerze mówiąc, Tom jako ktoś wzbudzający pożądanie w ogóle do mnie nie przemawia. ;p
w połowie "Królowej" wyłączyłam... do tej pory nie mogę się zdecydować, który aktor w tej porażce był najgorzej dobrany, więc wygrywa u mnie zdecydowanie Cruise, którego jestem w stanie znieść w jednym filmie(Vanilla Sky, a to ze względu na klase filmu) i którego wręcz kocham jako Lestata
Jak nie cierpię Cruise'a, tak uwielbiam go w roli Lestata - oto aktor idealnie obsadzony, choć na etapie produkcji mówiono wiele o tym, jaki to kontrowersyjny wybór. 'Wywiad z wampirem' tuż po premierze krytykowany, że zbyt krwawy i co to w ogóle jest... A po latach okazało się, że film się obronił i powiedzmy sobie szczerze - od tamtego czasu nie nakręcono nic lepszego o wampirach, mimo wysypu filmów i seriali na ten temat. Wszystkie one są pastiszami tak daleko posuniętymi, że nie można ich już traktować serio. A 'Wywiad' był bardzo serio i mroził krew w żyłach nie będąc bynajmniej horrorem w ścisłym tego słowa znaczeniu, a raczej dramatem psychologicznym.
Co do Townsenda, moim zdaniem jest marnym aktorem, który nadrabia wyglądem i groźnymi minami. O 'Królowej potępionych' w ogóle wolę zapomnieć, zawodzi i jako adaptacja, i jako film sam w sobie - pod każdym względem. No, może z wyjątkiem muzyki.
"Jak nie cierpię Cruise'a, tak uwielbiam go w roli Lestata - oto aktor idealnie obsadzony";
"Co do Townsenda, moim zdaniem jest marnym aktorem, który nadrabia wyglądem i groźnymi minami. O 'Królowej potępionych' w ogóle wolę zapomnieć, zawodzi i jako adaptacja, i jako film sam w sobie - pod każdym względem. No, może z wyjątkiem muzyki."
- dokładnie tak.
Wykażę się teraz bezkresnym lenistwem, ale cóż poradzę, Esseillt po prostu mogę podpisać się pod Twoimi słowami obiema rękami.
A mnie podoba się zarówno Cruise jak i Townsend. Oboje swoją grą wnieśli coś do postaci Lestata.
Dla mnie Cruise i "Wywiad z wampirem" o niebo lepsze od całej "Królowej potępionych". Jeżeli chodzi o mnie, to nie ma czego porównywać. I tyle :)
hym.. Cruise był świetny w tej roli.. Bardzo mi sie podobał. ;)
tak samo jak film , gdy zaczełam oglądać "Królową Potępionych" byłam .. hym.. zła :P że tyle pomineli itp. ale z czasem zaczełam sie przekonywać do Stuwarta - chyba tak sie nazywa..(?)- uważam że też bardzo fajnie zagrał ;)
Zdecydowanie Cruise. Był świetny w roli Lestata.
Townsend co prawda nie był najgorszy i (według mnie) nadaje się do odegrania postaci wampira... ale nie tego.
Jak dla mnie, Lestat jest jeden - i jest to Cruise :P
Jasne że Cruise. Ah Lestat jest bossski...
Taki seksoowny... aaa... nie moge sie na niego napatrzeć...
Lestat w wersji Toma jest bardziej wampiryczny i... złowieszczy, ale Lestat Stuarta jest bardziej sexy, taki młody i ociekający seksemXDXD
Dokładnie z tym się zgodzę...Lestat Toma był mroczny złowieszczy itd. ale jak dla mnie zbyt mało sexowny i pociągający , jednak Lestat Stuarta był tajemniczy ,sexowny, uwodzicielski... najlepsze było by połączenie ich obu w jedno :D
Moim zdaniem ten drugi pan jest w ogóle poza konkursem. Na własną niekorzyść oczywiście. Gra i wygląda strasznie tanio. Coś jak postać z erotycznego komiksu dla homoseksualistów.
Ależ naturalnie, że Cruise! :) Idealny Lestat. Nie widzę nikogo innego w tej roli.
Pewnie zalicze się do mnieszości, o ile w ogóle nie jestem wyjątkiem, ale mnie bardziej przekonał Stuart Townsend. Tom świetnie zagrał, nawet nie zamierzam zaprzeczać, bo odwalił kawał dobrej roboty i myslę, ze wykreował postać bliższą Lestata z kart powieśc Anne Rice. Stuart zagrał po swojemu i wiem, że fanom "Wywiadu..." druga częśc kompletnie nie przypadła do gustu, ale po prostu jego wykonanie jakoś bardziej do mnie przemówiło. No cóż, kwestia gustu ;-)
Choć "Królowa potępionych" na pewno zasługuje na pochwałę od strony muzcznej - jak dla mnie jeden z najlepszych rockowych soundtrackow nadających niezły klimat filmowi.
Oczywiście że Cruise milion razy lepszym Lestatem był...W ogóle tę kreację uważam za jedną z najlepszych wampirzych ever.
Stuart zagrał okej, ale w porównaniu do Toma to leszczyk.
Najlepszy Lestat książkowy, z drugiej i trzeciej części ;p
Chciałam najpierw tylko zaznaczyć, że Anne Rice jest literackim geniuszem i nikt, nikt nie stworzy czy przełoży/przedstawi (zagra) lepiej bohaterów przez nią napisanych. Zawsze będzie duża przepaść.
A co do "Tom vs Stuart" - oboje bezbłędni i wspaniali. Jednak do mnie dużo bardziej przemawia kreacja Lestata w wykonaniu Stuarta. Po pierwsze dlatego bo w "Queen (...)" był przedstawiony dużo głębiej, zarys psychologiczny postaci zwyczajnie był szerszy, "Interview(...)" zaś należał do Louisa. Po drugie...nie wiem jak to ująć. Tom zagrał go tak...przyziemnie? Przy Stuarcie miałam wrażenie, że faktycznie jest to jakaś inna istota, "ponad" ludzka. (Podobne odczucia miałam np. co do Godrica z TB.)
Jeszcze dodam tak na marginesie, że uwielbiam tą scenę z Tomem po przemienieniu Claudii - "szczęśliwa rodzinka".
"Po pierwsze dlatego bo w "Queen (...)" był przedstawiony dużo głębiej, zarys psychologiczny postaci zwyczajnie był szerszy"
mam dokładnie odwrotne wrażenie, mianowicie że postać Stuarta nie wyrażała żadnej głębi. Psychologicznej tym bardziej ;). Jedna mina Cruise'a wyrażała więcej - kaprys, cynizm, okrucieństwo, smutek, ETC (!) - niż całe strzelanie oczkami podczas tarzania się po podłodze Stuarta. Cruise przez całą rolę nie zrobił nic efekciarskiego, żeby pokazać tragizm swojej postaci, a Stuart powinien się nazywać Stuart Efekciarstwo Townsend, i to właśnie efekciarstwo jest ewentualnym elementem "ponadludzkim" w jego grze. Ja to tak odbieram - jak widać, ile ludzi tyle opinii.
a ja myślę, że ta 'głębia' może raczej wynikać z tego, że pierwszy tom książki jest przedstawiony z punktu widzenia Louisa, a drugi to 'pamiętnik' Lestata, gdzie tak naprawdę poznajemy jego postać, po prostu jest tam o nim więcej informacji. W "Wywiadzie" mamy tego "prawdziwego", smutnego dość Lestata dopiero na końcu