PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=109907}

Zło

Ondskan
2003
7,7 51 tys. ocen
7,7 10 1 51462
7,3 12 krytyków
Zło
powrót do forum filmu Zło

Irytowało mnie to, że bohater nie zachowywał się tak jak wskazywałby na to jego charakter, logika, instynkt samozachowawczy, powzięte decyzje bądź wcześniejsze doświadczenia. Postępował tak jak akurat było wygodnie reżyserowi, by ten mógł wymęczyć swoją tezę. I tak w jednej scenie chłopak niepokoił się o koleżkę z pokoju, by w drugiej bez z mrugnięcia oka obserwować jak tamten obrywa od starszaka i niejako prowokować do zadawania ciosów...itp...

Najbardziej dobiła mnie końcówka. Atmosfera gęstnieje niesamowicie. Krew i tragedia wisi w powietrzu. Bohater został straszliwie skrzywdzony, opuszczony przez bliskich, można powiedzieć, że cały świat mu się zawalił... Kiedy rektor nie oddał mu listu od dziewczyny zastanawiałem się jak postąpi:
a. Spierze starego i wyrwie list - wszak nie miał nic do stracenia i wręcz w nim kotłowało.
b. Zakradnie się później do gabinetu i wykradnie list z biurka (bądź mu się to nie uda i ujrzymy konsekwencje).
c. Zaciśnie zęby i odpuści sprawę.

I co zrobił nasz szwedzki nastolatek w latach 50-tych? Zadzwonił po adwokata. Ręce mi opadły... Ba, to nie był jakiś tam adwokat, tylko adwokat-cwaniak z cygarem w zębach strofujący osłupiałe grono pedagogiczne za to że łamie prawa ucznia. No gratuluję wyczucia, panie Hafstrom.

I tak sobie pomyślałem, że gdyby to był film amerykański to krytyka zarzuciłaby mu sporą naiwność i pretensjonalność - jednak to produkcja skandynawska, więc mamy interesujący przykład kina europejskiego... Nie powiem więc, że "Ondskan" nie skłonił mnie do pewnych refleksji ;)

ocenił(a) film na 7

Też mnie to irytowało, ale w zasadzie obierając inne wyjście, scenarzysta odszedł od schematów. I nawet dobrze.

ocenił(a) film na 8
era

Otóż to!
Może i w tym momencie film okazał się naiwny, ale nie popełnił strasznego błędu bycia przewidywalnym.

ocenił(a) film na 6
southmilpitas

Dobry film nie musi popełniać ani pierwszego, ani drugiego błędu, chyba?

ocenił(a) film na 8
hauser

To prawda. Nie musi. Nawet jest wskazane, żeby nie był, ani przewidywalny, ani naiwny.

southmilpitas

*****Irytowało mnie to, że bohater nie zachowywał się tak jak wskazywałby na to jego charakter, logika, instynkt samozachowawczy, powzięte decyzje bądź wcześniejsze doświadczenia. Postępował tak jak akurat było wygodnie reżyserowi, by ten mógł wymęczyć swoją tezę. I tak w jednej scenie chłopak niepokoił się o koleżkę z pokoju, by w drugiej bez z mrugnięcia oka obserwować jak tamten obrywa od starszaka i niejako prowokować do zadawania ciosów...itp...*****


Mnie to zairytowalo ale nawet spoko to wyszlo

ocenił(a) film na 10

"Irytowało mnie to, że bohater nie zachowywał się tak jak wskazywałby na to jego charakter, logika, instynkt samozachowawczy, powzięte decyzje bądź wcześniejsze doświadczenia. Postępował tak jak akurat było wygodnie reżyserowi, by ten mógł wymęczyć swoją tezę. I tak w jednej scenie chłopak niepokoił się o koleżkę z pokoju, by w drugiej bez z mrugnięcia oka obserwować jak tamten obrywa od starszaka i niejako prowokować do zadawania ciosów...itp... "

na początku to mnie zdziwiło
ale potem jak pomyślałam trochę uznałam że to ma sens, postępował tak jak uznał że powinien. Ten kolega przecież chciał pokazać że to koniec ze znęcaniem się nad nim. Postanowił udowodnić, że da sobie rade. Główny bohater w pewien sposób chciał mu pomóc, zmotywować.

To jeszcze nie to co chciałam wam napisać, ale nie potrafie swoich mysli ubrać w słowa

"Irytowało mnie to, że bohater nie zachowywał się tak jak wskazywałby na to jego charakter, logika, instynkt samozachowawczy, powzięte decyzje bądź wcześniejsze doświadczenia. Postępował tak jak akurat było wygodnie reżyserowi, by ten mógł wymęczyć swoją tezę.(...)"

Powiem szczerze, że oglądając film też zastanawiałam się nad tym, dlaczego bohater podejmował takie a nie inne decyzje. Dlaczego w jednym momencie pobił członków Rady, a w drugim stał bez wzruszenia pozwalając być bitym i poniżanym. Dopiero kiedy sięgnęłam po lekturę książki zrozumiałam co kierowało Erikiem. Okazuje się, że każda jego decyzja była dokładnie przemyślana. Erik toczył swoistą walkę ze złem panującym w Stjarnsbergu.

Musimy pamiętać o tym, że nowa szkoła była dla Erika szansą na zdobycie potrzebnego mu wykształcenia, a co najważniejsze na rozpoczęcie nowego, wolnego od przemocy życia (przyp. Erik był bity przez swojego ojca). Nie mógł więc w sposób nieostrożny i otwarty walczyć z Radą. (zdradzę tu, że w książkowym oryginale nasz bohater jednak podjął się pewnego rodzaju walki) Tym bardziej, że nie chodziło tu o pojedyncze osoby ale o cały system.

Film nie przekazuje nawet połowy tego, co przekazuje książka. Dlatego właśnie oglądając go, możemy nie zgadzać się z postępowaniem bohatera. Gorąco polecam książkę, która na pewno was zaspokoi i pomoże zrozumieć istotę całej sprawy.

Zdecydowanie, podczas oglądania filmu coś uwiera. Uwiera matka grająca na pianinie, uwiera super-nastolatek, który bije rekordy i fizycznie góruje nad starszymi od siebie w przewadze liczebnej (szkoda, że w nocy nie przebierał się za Batmana). Denerwują postawy nauczycieli i ten nieszczęsny adwokat, który rozwala cały film w ciągu jednej sceny.

Ale może właśnie o to chodziło, że sytuacja była do rozwiązania prostymi metodami, ale każdy z bohaterów poprzez konformizm współtworzył system chorych relacji, bo nie było takiego, który by się odważył poświęcić i przerwać obłęd. Stąd też ta kiepska logika w wykonaniu bohaterów.


Film nie był taki zły (;D), ale do wybitności mu daleko. Właściwie to historia odwala całe 'pozytywne' wrażenie lecz forma zawodzi.