Szczęśliwie go nie przeczytałem, bo popsułbym sobie zabawę. A tak z czystym sumieniem wystawiam 9/10 dla tej mało znanej perełki Kurosawy.
Jesli ktos w latach 80 tych mieszkal w Warszawie
i chodzil na kultowe dzis seanse filmowe i maratony do Iluzjonu mial
okazje ogladac nie tylko ten film ale i inne Kurosawy.
A ja miałem pecha, bo właśnie przed obejrzeniem wszedłem na Filmweb... I teraz co? Znam motywację bohatera granego przez Mifune i całą intrygę szlag trafił. :/