...gdyby nie było tych scen skupiających się na wiadomościach o wyborach prezydenckich 2008. Jakoś w trakcie oglądania nie widziałem powodu by znajdowało się w tym filmie (może czegoś nie zauważyłem), przez co te wstawki były irytujące. Jeszcze nie prowadzący do niczego wątek postaci Gandolfiniego (jakby ktoś to wyciął to mam wrażenie, że nikt by na to zwrócił uwagi). I jeszcze widać, że reżyser próbował udawać Tarantino, tyle, że te dwa dialogi o życiu seksualnym bohaterów były moim zdaniem dosyć na siłę. Sam film poza tym prezentuje się dobrze.