Racja! W czasie filmu wolałam słuchać, niż czytać (na szczęście angielski umiem na tyle dobrze że mogłam pominąć takie pseudo napisy). Wiele kwestii pominięto w ogóle. W reszcie okrojono wszystkie słowne żarty, wyrażenia potoczne, slang, przez co dialogi oraz postacie traciły zupełnie na wartości i charakterze.
ale to jest po prostu chore, bo ten film to głównie dialogi. To one są najważniejsze a dystrybutor poleciał sobie w kulki. Efekt będzie taki, że za parę miesięcy polscy tłumacze internetowi przetłumaczą film jak należy i torrenty będą robiły szał. A później będzie płacz że ludzie piracą. To trzeba sie puknąć w głowę bo albo się robi coś jak należy albo nie robi się tego wcale. Ja też na szczęście większośc rozumiałem ale z przyzwyczajenia patrzyłem na napisy i krew mnie zalewała :)
no nie byłbym wcale taki pewien tych napisów, Stuart: A Life Backwards z Hardy'm (bardzo dobry film) jest z 2007 i nadal napisów brak
Być może dlatego film mnie nie porwał, dobrze że byłam na sali z .... przystojnym brunetem ;D;D Tak na prawdę, gdyby nie główna rola znanego aktora to czy w ogóle ktoś poszedłby na taki film, a jakby już by poszedł, wytrzymał i wyszedł - byłby zadowolony? -nie sądzę.
brawo beniokku, teraz pochwal sie swoim nastoletnim znajomym jaką to masz ciętą ripostę :)