Film na początku sugeruje nam, że obejrzymy typowy thriller. Seryjny morderca, w małym miasteczku, ciągły pościg, ślepe zaułki i sprawca, który wymyka się spomiędzy palców.
Bong jednakże, przełamuje po raz kolejny kino gatunku i miesza różne formy wychodzące poza schemat thriller 'u. Widzimy tu złożone postaci. Widzimy jak wraz z postępującym tempem akcji i zaangażowania w sprawę, zmieniają się aby na końcu filmu ujrzeć zupełnie inny obraz policjanta.
Lata 80 i początek lat 90, to ciężki czas dla Korei. Co również reżyser świetnie ukazał, wplatając polityczne przemiany, społeczną frustrację i bardzo kiepski okres pośród koreańskiego społeczeństwa. Widzimy jak bardzo ludzie wątpią w państwowe instytucje i jak niski jest Ich poziom zaufania do Nich. To wszystko sprawia, że policja którą tu widzimy, wydaje się być totalnie nieprzygotowana i przeszkolona do tego typu spraw. Stąd też, pomimo powagi sytuacji, dostrzec można czarny humor, który wynika z niekompetencji służb zajmujących się sprawą mordercy.
Bong wyreżyserował sprawę, która była w przez długi okres dla Koreańczyków sprawą, którą kraj żył przez długi czas. Nie jest ona ani podkoloryzowana, przerysowana ani zmieniona na potrzeby osiągnięcia dużego i opłacalnego echa. Pokazał i wytłumaczył ją tak aby każdy Koreańczyk i nie tylko, mógł przez chwilę poczuć tragedię tej historii i jej złożoność.
Sprawa Koreańskiego Zodiaka, była świetną możliwością do zrobienia dobrego filmu, którą Bong Joon-ho, wykorzystał w jak najlepszy sposób.