Na tle uśmierconych postaci we wszystkich trzech częściach Jurassic Park Dieter Stark, który działał widzom na nerwy dokładnie tak samo jak Pułkownik Vogel w Indiana Jones i Ostatnia Krucjata, zginął w mało wyszukanym pod względem drastyczności sposób. O wiele bardziej makabryczna była scena śmierci Eddie'ego Carra, który został rozdarty na dwa kawałki przez Tyranozaury albo Nedry Dennis, który również swoją bezczelnością pozostawił w świadomości widza za swoją zdradę, antypatię i zanim został rozszarpany to stracił wzrok, co było idealnym dopełnieniem krótkowzroczności jego postępowania . Stark za to, że znęcał się nad zwierzętami i dla jaj zadawał im cierpienie, także powinien mieć wyjątkowo nie przyjemną agonię. Nie ma chyba widza, który na scenę jego śmierci nie patrzy ze satysfakcją lub ulgą. Mógłby on wpaść do jakiegoś dołu, albo nogi mogłoby mu przygnieść jakieś drzewo, które by go unieruchomiło i uniemożliwiło mu ucieczkę i obronę przed nadgorliwymi padlinożercami, którzy go śledzili i wreszcie przystąpili do zmasowanego ataku .
Ty tak na poważnie? Przecież on spadł ze wzgórza i został zaatakowany przez Prokompsognaty przedstawione w filmie jak chodzące piranie. Później biegał zagubiony i przerażony po dżungli, cały czas śledzony przez te małe cholery. W końcu go dopadły za zwalonym drzewem i pożarły żywcem - nie było może tego widać, ale łatwo sobie wyobrazić koszmar tego doświadczenia.
Na poważnie - bo gdybać zawsze sobie można. Tak samo uważam, że również scena z T -rexem w San Diego jeszcze efektowniej by się prezentowała, gdyby drapieżnik ścigał po mieście jakiegoś motocyklistę tak jak to było w przypadku Thorne'a i Levine'a w książkowej wersji Zaginionego Świata Crichtona. Nawet w Parku Jurajskim III były o wiele bardziej drastyczne ujęcia ( śmierć Coopera czy Udesky, który został okaleczony zanim raptor mu skręcił kark ), i już nawet w pierwszej części Spielberg bardziej się znęcał nad Timem, który przeżył zrzucenie samochodu na drzewo i porażenie przez prąd elektryczny, więc doszła do mnie refleksja, czemu Stark, który był na tle tych wszystkich postaci największą kanalią, został potraktowany z mniejszą dozą sadyzmu od samego reżysera, skoro aż tak potrafił zagrać na nerwach. Chodziło mi tylko o to, że reżyser powinien go jeszcze "dłużej potorturować" zanim dobraliby się do niego padlinożercy. Jego ostatnie minuty to oczywiście majsterszyk w wykonaniu Janusza Kamińskiego, kiedy słychać tylko agonalny wrzask i strumieniem cieknie struga krwi. " łatwo sobie wyobrazić koszmar tego doświadczenia." - Chyba rozumiem, że Kompsognaty mu coś odgryzły i nie mam na myśli w tym momencie nosa ;) A tak na poważnie to został on prawdopodobnie zabity przez tylko jednego dinozaura, który wykorzystał chwilę słabości i rozszarpał myśliwemu gardło....
Tyle, że on naprawdę długo błąkał się po tym lesie, zdezorientowany, pogryziony i przerażony. Zgodzę się, że pełen wymiar "kary" nie został przedstawiony, a jego śmierć pokazano szybko. Jednakże mi wystarczy sama świadomość, ile strachu i bólu go spotkało, nie muszę tego widzieć. Nie wiem czy one nie miały za małych pysków, żeby rozszarpać ot tak gardło - obstawiałbym że po krzyku stracił przytomność przez utratę krwi, szok i ból - a ból na pewno był niesamowity, tak małe zwierzęta pewnie przede wszystkim rozrywały mu skórę i mięso tuż pod nią, czyli o ile się nie mylę jedne z bardziej unerwionych miejsc na ciele.
Z ogólnym sensem Twojej wypowiedzi się zgadzam, ale nie z tym że miał łatwą śmierć. Dziwi mnie w ogóle ten brak wyobraźni. Dieter Stark miał najgorszą śmierć z całej serii, żywcem pożerany przez małe wygłodniałe pyski - wyobraź sobie jakby wielkie stado szczurów goniło Cię w nocy, a kiedy padłbyś z wyczerpania, zaczęły by Cię zjadać - makabra. Dla porównania śmierć Eddiego, mimo że bardziej widowiskowa była dużo lżejsza - gość umarł błyskawicznie, zapewne już po tym jak T-Rex go capnął. Ty bierzesz pod uwagę tylko fakt w jaki sposób zgony zostały pokazane na ekranie, a nie ich prawdziwe okrucieństwo.
PS. Dieter Stark był skur*ielem, ale nie aż takim. O wiele gorsze wrażenie robił wg mnie Peter Ludlow - w reżyserskiej wersji jest scena jak pijany przewraca się na młodego T-Rexa i łamie mu nogę. A Nedry w pierwszej części był nawet zabawny.
"Dieter Stark miał najgorszą śmierć z całej serii, żywcem pożerany przez małe wygłodniałe pyski". Nie najgorsza śmierć z całej serii miał każdy, kto został zabity przez Velociraptory, obojętnie czy był to Arnold, Ben Hildebrand czy ci krótkowzroczni myśliwi, ktorzy weszli w wysoką po pas trawę. Pamiętaj, że te drapieżniki wyszarpywały swoimi ofiarom wnętrzności pożerając je żywcem, przez co ich ofiary przed zgonem mogly jeszcze zobaczyć swój układ pokarmowy.
Lundlow miał przepiękną śmierć :) Uwielbiam tę scenę jak dorosły samiec łamie mu nogę, a następnie kulejącego jeszcze przewraca na ziemie, aby młodemu by łatwiej dobić jego pierwsza ofiarę. Dokladnie tak samo czynią lamparty - przynoszą swoimi młodym okaleczoną zdobycz np zająca i pozwalają się im na niej wyżyc aby w ten sposob uczyly się polowania. Lundlow robiłby na mnie wrażenie jeszcze gorszej postaci, gdyby był lepiej zagrany przez Arlissa Howarda. Dokładnie taki sam pogląd mam odnośnie postaci Donalda gennaro, ktorego grał Martin Ferrero. Aktorzy nie wczuwali się w swoje postaci, byli tylko od wypowiadania dialogów i robienia wielkich oczu ze strachu na widok tyranozaura. Dużo lepiej od Howarda i Ferrero zagrali Ariana Richards i Joseph Mazzello, mimo, że nie byli z zawodu aktorami i mieli nie wielkie doswiadczenie aktorskie.
Czy ja wiem? Ludlow (nie Lundlow) był faktycznie trochę sztywno zagrany, ale do Gennaro nie mogę się przyczepić. Zresztą nie postrzegałbym go jako czarnego charakteru, był po prostu tchórzem. I tak najlepiej wykreowany był Dennis Nedry, sceny z jego udziałem mogę oglądać w nieskończoność.
Nie wiemy do końca w jaki sposób raptory zabijały ludzi, bo w większości nie jest to pokazane. Piszesz że wyszarpywały flaki, bo tak mówił Grant. Jednak nie zawsze tak było (np. Udesky w III części). Jeśli, powiedzmy, jakiemuś kolesiowi raptor od razu dobrał się do gardła albo coś, to wtedy koleś miał szybką śmierć, czyli wciąż lepszą niż Stark.
Nedry był kapitalnie zagrany nie ma wątpliwości. Gennaro miał tak jednostajny głos, że musiał to nadrabiać mimiką twarzy co powiedziałem już wyżej, że był tylko od wypowiadania dialogów oraz wybałuszania oczu na widok T-rexa. Bez porównania do gry aktorskiej np. Laury Dern i jej postaci. Czy Gennaro był negatywną postacią ? To zależy od punktu widzenia, bo dla mnie osoba, która co pięć minut powtarza ile kasy z tych dinozaurów uda się wyciągnąć, a jeszcze nie opatentował systemu bezpieczeństwa dla szerszej publiki jest negatywny. To tak jak wypuszczanie na rynek samochodu, który ma nie przetestowaną skrzynie biegów i hamulce - całkowity brak wyobraźni.
Nie tylko dlatego, że tak mówił Grant, ale dlatego, że się interesuje dinozaurami. To były drapieżniki wyspecjalizowane. Ich zęby nie służyły do łamania kości - mogły nimi tylko ciąć mięso na kawałki. Przednie łapy służyły jako haki, dzięki którym te zwierzęta starały się unieruchomić swoją ofiarę i przytrzymać się jej ciała, aby stawia mniejszy opór, a głównym narzędziem walki był ten szpon na tylnych łapach. Potrafił zadać cięte rany o długości 50 cm i głębokości 10 cm. W czasach ery mezozoicznej ich technika polowania polegała na tym, aby ofierze zadać jak najwięcej takich ran, a następnie zaczekać aż samo zdechnie z powodu odniesionych ran. Film oczywiście momentami przerysował zachowania tych zwierząt przez co te gady nie traktują ludzi jak zwierzyny tylko jako rywali w walce o dominacje na zajmowanym terytorium i ich agresja przypomina zwyczaje mięsożerców takich jak lwy lub tygrysy, które często zabijają nawet przedstawicieli własnego gatunku, gdy wyczują na swoim terenie intruza. Scena z Udeskym jest mocno kontrowersyjna, bo jak już wspomniałem zachowania raptorów w filmie były często przerysowane. W przypadku myśliwych, których zabijały w wysokich trawach zgodziłbym się z teorią, że zostali oni uduszeni, bo zaraz po upadku, gdy zostali przewróceni na ziemię nie zdążyli wydać z siebie żadnego krzyku (mowa tutaj oczywiście o tych kilku maruderach, którzy zostali zabici na początku, potem już raptory przystąpiły do otwartego ataku jak ich obecność została odkryta). Jednak gdybym miał wybrać między trzema innymi postaciami robotnikiem Jopherym, Reyem Arnoldem czy Ben Hildebrandem to bez porównania ich spotkanie z raptorami było i wiele gorszym zgonem od Śmierci Starka, który jak napisał Resvain wyżej szybko stracił przytomność na skutek szoku po ataku Kompsogantów lub też zgodnie z moją sugestią udusił się własną krwią po tym jak jeden z Kompsognatów rozszarpał mu gardło. Chociaż scena śmierci Arnolda jest nie wiadomą podobną do zgonu załogi statku S.s. venture - nie wiadomo czy spotkała ich szybka śmierć.
Śmierć załogi statku Venture jest w ogóle komiczna z racji tego, że nie mamy dla niej racjonalnego wytłumaczenia. T-Rex tego nie zrobił, gdyż był zamknięty i uśpiony (zresztą był za duży), raptorów tam nie było, a młody T-Rex transportowany był helikopterem. Aż dziwne że Spielberg coś takiego przeoczył. No ale wiem też że film został ostatecznie mocno pocięty, i pierwotnie miały to zrobić chyba raptory.
Ja też interesuje się dinozaurami, ale rozmawialiśmy o zgonach w samym filmie. Mimo wszystko za dużo osób ginie poza ekranem, że móc coś konkretnego powiedzieć (Jophery, Arnold, Ben czy myśliwi w trawie). Czekasz na Jurassic World? Bo ja bardzo.
Sorry że wcześniej nie odpisałem, ale dopiero dzisiaj zajrzałem na filmweb. Jedynym domysłem ze strony Spielberga wskazującym na wine raptorów jest ta odgryziona w kajucie kapitana, która wisiała w pośmiertnym skurczu na sterze. Wiadomo, że T-rex tego nie mógł zrobić, kompsognaty czy dilofozaury nie miałyby takie siły szczęk. Spinozaur też by tam pyska nie wsadził, a z racji, że pierwszym parku Arnoldowi raptor wyrwał ręke z barku to on jest prawdopodobnym winowajcą tej rzezi. Ale co się z raptorami stało po drodze do San Diego, tego nie wie nikt.
Na Jurassic World czekam w napięciu, ale moje oczekiwania stopniowo opadają. Boje się że z tego wyjdzie MOnster Movie na poziomie Anacondy z Ice Cubem i Jennifer Lopez. Podoba mi się postać jaką ma grać Pratt. Zawsze o wiele bardziej lubiłęm Mulddona i Rolanda od głównych bohaterów, więc jak najbardziej przypadło mi do gustu to, że teraz głównym bohaterem filmu będzie strażnik zwierzyny i treser zwierząt a nie naukowiec. To mnie właśnie bolało w JP3, że nie było żadnego myśliwego ich pokroju w obsadzie. Trochę czasu zajęło mi oswojenie się z pomysłem tresowanych raptorów, ale jak na national Geografic oglądałem akceptacje opiekunów zwierząt przez drapieżniki takie jak Hieny i krokodyle to uznałem, że w przypadku raptorów wątek ten nie jest do gońca przekombinowany i małe raptorki metodą imprintingu mogły uważać Owena Grady'ego jako swoją matkę po wykluciu i dlatego nie traktują go jak zwierzynę łowną. Indominus Rex podoba mi się o wiele bardziej od Spinozaura. Nie miałbym nic przeciwko temu żeby czwarty Park Jurajski fabułą przypominał Predatora i ukazano nam starcie kilku łowców z Indominisem zanim nastąpi konfrontacji z Chrisem Prattem tak jak to miało miejsce między Schwarzenegerem i Predatorem w filmie z 1987 roku. Tylko, żeby nie uciekł ze swojego wybiegu od razu na początku filmu - fajnie by było gdyby pierwsze 50 minut Zoo przypominało Park Jurajski z marzeń Johna hammonda, który tysiącami odwiedzają codziennie zwiedzający turyści z całego świata. Boli mnie natomiast, że tak mało w filmie będzie animatroników. Liczyłem, że będą np zdalnie sterowane pachycefalozaury , mały triceratops albo ankylozaur, a tymczasem zbudowano tylko głowę i szyję Apatosaura na potrzeby filmu. Dobrze by było aby ankylozaur miał większą role niż jego epizod w JP3. Na przykład żeby stoczył pojedynek z Tyranozaurem albo Indominiusem lub chociaż żeby rozwalił swoją maczugą jakiegoś jeepa albo motor Chrisa Pratta :)
Przepraszam, że się wtrącę...
Otóż istnieje dość znany dokument pt. "Dinozaury-zabójcy", gdzie przetestowano mechaniczne repliki uzbrojenia dinozaurów. Badania wykazały, że welociraptor nie byłby w stanie rozerwać tym szponem skóry ofiary, ani tym bardziej jej rozszarpać. Skamieniałości dowodzą, że używał go w zg oła inny sposób, przebijając nim ofierze szyję, co skutkowało uduszeniem bądź szybkim wykrwawieniem. Nie żeby taka śmierć była przyjemniejsza, ale musiałem wyjaśnić nieścisłość ;)
Ale mowa tutaj konkretnie o gatunku Velociraptor z pustyni Gobi czy o wszystkich przedstawicielach rodziny Dromeosaurów ?