dobitnie uwypuklone przez zdesperowanego młodego Amerykanina. Wykrzyczał do każdej otaczających go z różnych stron kamery, grożąc bronią głównemu prowadzącemu program ekonomiczny, że został oszukany. Na hejnał, bez pardonu, wbił się na wizję i ze skonstruowaną bombą sterroryzował nie tylko gospodarza programu, a całe studio. Nie tylko on został oszukany, ale cała grupa ludzi, która uwierzyła w słowa i obietnice łatwego i szybkiego zysku. W Polsce od razu nasuwa się przykład Amber Gold, czy namawianie przez w owym czasie min. Grada do zakupów akcji JSW. Ludzie też się nabrali i potracili swoje majątki, a co niektórzy odbierali sobie życie. Wracając do Zakładnika z Wall Street, sposób w jaki została przedstawiona ta historia, jest tak naciągany, że już w pewnym momencie chce się po prostu z tego wszystkiego śmiać. Mocno odrealniony od rzeczywistości, jedynie kreacje aktorskie trójki głównych bohaterów tj. O'Connel, Clooney i Roberts, tak naprawdę ciągną cały film. Przewidywalny, niczym nie zaskakuje, mogło być zdecydowanie lepiej, a wszyło po prostu przeciętnie. Szkoda.