Każdy słysząc Woody Allen nastawia się na arcydzieło, a potem (gdy dla laika jest zbyt banalny, przewidywalny, mało śmieszny) wielki zonk.
Ja poszłam na ten film, bo lubię tego kolesia i liczylam na dobrą zabawę. Bawiłam się świetnie, więc nie widzę powodów, żeby film oceniać 2/10 tylko dlatego, że według niektórych inny był lepszy.
cały Allen, śmieszny i uroczy w tym swoim zamotaniu:) Ja też się dobrze bawiłam i wyszłam z kina pozytywnie zakręcona :)
Tak, typowe kino 50-cio latek w Ciechocinku. "Pozytywnie zakrecone kino" dla osob ktore nie potrzebuja fabuly (prosze mnie nie zrozumiec zle- cenie Allena, fabula byla mocna strona jego wielu poprzednich filmow) i ciesza sie jak dzieci ze skradanych pocalunkow glownych bohaterow. Na pewno nie jednej poczerwienialy lica. Dno.
Ja Allena za bardzo nie znam, nie miałem styczności z jego filmami, dlatego podszedłem do filmu nieco "z boku", trochę obiektywnie. Spodziewałem się taniej romantycznej komedii-kupy jakie nam w dzisiejszych czasach serwują, a zobaczyłem luźny, klimatyczny film. Może rzeczywiście scenariusz nie przynosi nam fabuły wartej tysiąca nagród, aczkolwiek i tak się tego nie spodziewałem. Dostałem ładne ukazanie Wiecznego Miasta i parę lekkich opowieści wywołujących co chwilę uśmiech.
Czego chcieć więcej?
Niekoniecznie na arcydzieło. Ale jeśli ktoś widział "Match Point", "Purpurową różę" czy "Cassandra's dream", to zaobserwuje, delikatnie mówiąc, lekki spadek jakości. Zwłaszcza po podobnym schemacie trzech poprzednich. Oczywiście doceniam błyskotliwe riposty i ogólnie sympatyczne przedsięwzięcie. Toteż nie daję 2/10. To byłoby niesprawiedliwe :)
Porównywać Sen Kasandry i Zakochanych w Rzymie to lekkie przegięcie.
Jak dla mnie Woody to różne typy kina.
To mocniejsze jak np. Sen Kasandry czy Wszystko Gra.
To z przymrużeniem oka np. Scoop.
I to współczesne, lekkie - Co Nas kręci... i np Zakochani w Rzymie.
Ja tak na to patrzę i przynajmniej nie dopada mnie rozczarowanie, gdy spodziewam się czegoś wow, a tu tylko Penelopka jako dziwa i Baldwin jako obiekt wyobraźni.
Może gdy sięgnę do starszych filmów to dostrzegę rażącą różnicę. Zobaczymy ;)
Nie wiem, gdzie porównałam te dwa filmy, ale na tym forum uważne czytanie rzadko się zdarza. Napisałam "spadek jakości" i miałam na myśli wszystkie "typy Woody'ego". Może gdy sięgniesz. Zobaczymy. "Penelopka", no no.
Za to często się zdarza ubliżanie bez powodu :)
Jeśli mówisz o spadku jakości to siłą rzeczy sięgasz do porównania. Ja sobie tak te filmy "podzieliłam" i dzięki temu wiem, że nie spadnę z krzesła oglądając np. Zakochanych w Rzymie.
W kinie chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę, chwilowe oderwanie się. Ja to wczoraj dostałam i nie mam się czego przyczepić.
Nie siedzę i nie robię psychoanalizy reżysera i nie myślę o tym dlaczego jakoś spada.
Gdyby kręcił non stop na tym samym poziomie to zaraz by się znalazł osobnik, który zarzuciłby mu szablonowość i powtarzalność.
Nie lubię jałowych wypowiedzi, ale nie lubię też, jeśli ktoś czyta za wiele między wierszami. "Ubliżać - karcić, poniżać kogoś". Żadna moja wypowiedź temu nie podlega. Nie kontynuujmy, proszę, tej dyskusji, bo wszystko co chciałam napisać, napisałam. Następnym razem po prostu założę temat, zamiast podpinać się pod istniejący. Tobie film się podobał, mi podobał się mniej, dlaczego - wyjaśniłam. Nie ma tu miejsca na polemikę. Tym bardziej na psychoanalizę (skąd ona w ogóle...). Pozdrawiam ;)
Ale ja absolutnie nie piłam do Ciebie :)
Zauważyłam ogólnie, że na tym portalu odmienne zdanie jest często od razu skazane na porażkę.
Ok :)
Też to zauważyłam i właściwie za każdym razem, jak już coś napiszę - a i tak bardzo rzadko - zaczynam żałować, że się pokusiłam. Dobrze, że tym razem jest inaczej ;)
Dlaczego? Każda dyskusja sprzyja nowym znajomościom i poszerzaniu światopoglądu:)
No może oprócz dialogów z trollami ;)
Dlaczego żałuję? Bo np. na mój post "Polecam, godny obejrzenia itd" dostaję odpowiedź "eee, na pewno szmira, nie obejrzę, bo gra tam XYZ, daję 1/10". Wydawałoby się, że filmy oglądają ci, którzy mają coś w głowie, a cała reszta kłóci się na forum Onetu - a jednak nie ;)
Ocenianie w ciemno, bez oglądania, dla zasady, dla widzimisię albo dlatego, że aktor tam grający jest niewierny żonie - uważam za szalenie profesjonalne ;)
Dziewczyny GÓRĄ!!! :o) Dziś lecę na ten film. I namówiłam 5 innych dziewczyn na wieczorny seans. Na zaścianku, na którym mieszkam to zjawiskowe IŚĆ NA FILM bez szalonego tempa akcji mordobicia itp.... Podobała mi się Barcelona, trochę mniej Paryż, ciekawa jestem Rzymu...
Moim zdaniem istnieje duża szansa, że Ci się spodoba :)
Ja byłam w kine z mężem, z którego zrobiłam kinomaniaka ;)
Z moim mężem nie da się oglądać tego typu filmów... Choć możliwe, że gdyby Penelopa była w 3d, i wirtualnie, biustem zgniatałaby męskie nosy ... poszedłby :O)
Ja też wole blondynki :O) Spadam z forum, mam sporo zaległości porządkowych. Napisze posta jak tylko zobaczę film.
Nie zawiodłam się. Zdecydowanie ponura minka Woody'ego i jego czarny humor wywoływały śmiech na sali kinowej. Kto wpadłby na pomysł powiązania właściciela firmy pogrzebowej (brzmi ponuro czarno i groźnie) z operą ( brzmi i wygląda wytwornie ) i kabiną prysznicową, w której arie wykonuje w strugach mydlin nie kto inny jak nasz grzebak. Drugi wątek : jak z człowieka "noname" zrobić gwiazdę. Wystarczy zainteresować nim media??? A kiedy przestaną się nim interesować??? Wielkie wzloty i upadki w kalejdoskopowym skrócie. Ukłon w stronę reżysera oraz uważam świetnego Roberto Benigni' ego. Reszta oczywiście słonecznie włoska. Pełna piękna, wina i miłości.
Ja wprawdzie wolę brunetki, ale w ocenie filmu jesteśmy całkowicie zgodni.
Pozdrawiam.
Zdecydowanie zgadzam się z opinią vanilla_sky85. Uważam, że film był bardzo przyjemny, momentami prześmieszny (nie zabrakło allenowskiego stylu). Niekoniecznie najlepszy z całej gamy filmów Woody'ego, ale na pewno bardzo dobry. I zdecydowanie nie zgadzam się, że ten film nie miał fabuły. Uważam, że jest w nim zawarty bardzo wyraźny przekaz.