Po dość średnich recenzjach, miałam obawy przed seansem, jakiego Allena w Rzymie zastanę. Tymczasem był lekko, zabawnie, pięknie, i pouczająco - czyli jak zwykle w przypadku filmów amerykańskiego komika. Z kilku gagów nawet teraz jeszcze się śmieję. Fajnie wypadł Jesse Eisenberg, któremu wyjątkowo do twarzy w roli inteligentnych ekscentryków. Partnerująca mu Ellen Page, również potwierdziła, że nie bez powodu uważa się ją za jeden z największych talentów w Hollywood. Epizodyczny występ Allena, to najsmakowitsza wisienka na torcie.
Całość gwarantuje maksimum rozrywki. Jako fanka twórczości Woody'ego, czuję się w pełni usatysfakcjonowana. Przyjemne to dzieło.
Pełna recenzja => http://mojapropaganda.blox.pl/2012/07/Amore-w-wersji-Woodyego-Allena.html