Nie ciekawi natomiast, które miasto Allen ujął lepiej. Ciężko mu będzie dorównać
malowniczemu zobrazowaniu Paryża . Po francuskiej stolicy przechadzaliśmy się w dodatku
różnych epokach, współczesnej, latach 20 ubiegłego wieku, oraz chwilę po Belle époque.
Zadanie było trudniejsze, ale też i efekt był znakomity. Zobaczymy, czy kupi mnie tak Rzymem
jak Paryżem w swoim poprzednim filmie ;)
Też jestem ciekaw, ale wątpie, zeby przebił wcześniejszy film ze świetnym scenariuszem, Rachel McAdams i Marion Cotillard
Myślę, żeby ocenić, które miasto zostało lepiej ujęte, najpierw trzeba poznać je obydwa w rzeczywistości. Z tego co widzę po zwiastunach tłem dla nowego filmu Allena jest całkowicie turystyczny Rzym, ze wszystkimi najbardziej znanymi i sztampowymi zabytkami. Ja właśnie co wróciłem z Rzymu i wiem, że miasto to oferuje dużo więcej niż to co pokazane jest na pocztówkach
A wiesz dlaczego tylko tymi aspektami Rzym jest promowany? Dlatego, że masa społeczeństwa ogranicza się jedynie do tego, co poznała. Nie mają ochoty szukać nowych rzeczy, poszerzać swojej wiedzy o danym miejscu. Zamykają szufladkę i na tym koniec. Tak samo jest z Paryżem. Poza Wieżą Eiffla i Luwrem turyści nie wiedzą nic, a jak wiadomo, Paryż to nie tylko te dwa obiekty. Grom, po prostu grom, ważnych miejsc jest pomijanych i to jest właśnie zatrważające.
Zgadzam się z twoimi słowami, nie wspominając już o tym, że połowa osób zwiedzających Louvre jest zainteresowana tylko i wyłącznie Mona Lisą...
Tak się składa, że miałem okazję odwiedzić oba te miasta i muszę stwierdzić, iż moim zdaniem Rzym ma więcej do zaoferowania, choć więcej nie zawsze znaczy lepiej.
Podsumowując obie pozycje kuszą swym urokiem do ponownego odwiedzenia... Chciałoby się...
Allen wspaniale poradził sobie z Paryżem, ale czy równie dobrze poszło mu z monumentalnym wiecznym miastem? Mam nadzieję, że tak.
Dokładnie. Louvre to nic innego jak Mona Lisa. Nie ważne, że można tam znaleźć masę innych dzieł wspaniałych twórców. Dosłownie poraża mnie to ograniczenia. Przecież tam znajduje się niesamowita sekcja świata starożytnego. Bliski Wschód, Egipt, Grecja, Włochy. Do tego dział malarstwa, rzeźbiarstwa itd.
Jeżeli chodzi o porównania Rzym-Paryż, to tutaj trzeba wziąć pod uwagę inne kryteria. Jak wiadomo Rzym, to starożytne miasto, w którym dominują pierwotne założenia architektoniczne oraz rzeźbiarskie czy malarskie. Wszystko budowane było według określonych wzorów, i mimo tego, że miasto zachwyca samo w sobie, to i tak dominuje tam lekka prostota. Renesans to również złoty okres nie tylko Rzymu, ale i całych Włoch, jednak czym jest renesans jak nie odrodzeniem się antyku? Pewne formy jedynie dostały nutki delikatności. Paryż natomiast swój najlepszy okres miał w średniowieczu (z naciskiem na gotyk) oraz baroku, a jak wiadomo, są to czasy, w których dominuje okazały styl dekoracyjny, wielkość, monumentalność, można wręcz powiedzieć, że przepych.
Jeżeli chodzi natomiast o Allena to posiada on niesamowitą umiejętność uchwycenia uroków miejsc w których tworzy swoje filmy. Miasta te nie są tylko tłem. Stanowią integralną część całości, a to mi się bardzo podoba.
Zdecydowanie Paryż ;) Dla mnie był niesamowicie magiczny. Zakochani w Rzymie są na pewno warci zobaczenia ale jednak do "O północy w Paryżu" traci ;)
Właśnie wróciłam z seansu i jestem rozczarowana. Ale w przypadku Allena to już chyba normalne- znakomity film na zmianę ze średniakiem (delikatnie mówiąc). Rzym nie umywa się do Paryża. Aktorzy- niziutko..... Reżyseria- słabiutko. 4/10 tylko za kilka zabawnych scen.
Dla mnie to Paryż nie umywa się do Rzymu ;) Ogólnie kocham Włochy a w Rzymie byłam wiele razy i jest naprawdę pięknie (polecam również Florencję- klimat nieziemski!) :)
Ja też szanowna pani oceniłam filmy a nie miasta ;p Tak jak powiedziałam ogólnie kocham Włochy dlatego też bardziej spodobał mi się ,,Zakochani w Rzymie" niż o ,,Północy w Paryżu"!
Oglądałam już "Zakochanych..." i ja jestem za Rzymem, ale to przypuszczalnie dlatego, że wolę klimat Włoch niż Francji ;) Co do samych filmów to "O północy w Paryżu" podobało mi się bardziej.
Ciężko mi się wypowiadać póki co, tym bardziej, że do tej pory nie widziałem "Zakochani..,". Paryż dla mnie jednak ma ten urok, że był identyczny jakim go sobie wyobrażałem czytając książki Hemingway'a. Urzekł mnie tym, że oglądając ten film miałem ochotę wołać: "Tak! Tak to sobie wyobrażałem". A współczesny Paryż również, naszpikowany klimatycznymi miejscami i kulturą. Ciężko mi będzie być obiektywnym, dlatego też, że przedkładam gotyk, którego za wiele nie widziałem w filmie, ale też i secesję z całą masą jej zdobień niż to co oglądałem dotychczas na temat Rzymu. No ale czekam, może Allen przeprowadzi mnie po Rzymie tak, że zakocham się w nim jak tak w Paryżu.