Pomijając już że film jest chwilami naciągany { żyje sobie rok z porywaczem, chodzi po mieście i nikt ją nie rozpoznaje, najciekawsze jest to że ma amnezję nic nie pamięta a chodzi sobie sama i bez problemu wie gdzie jechać i jak wrócić, spotkanie z koleżanką na mieście }
gdyby nie sama końcówka która jest już mega naiwna i głupia, taki kochający mężulek (ten prawdziwy) a zostawia ją w psychiatryku czy jakimś zakładzie opieki już dokładnie nie pamiętam i nawet w ogóle ją nie odwiedza bo gdyby to robił to wiedziałby że ktoś ją zabrał i to na jego imię i nazwisko, ale po co ma to robić jak ma ją w dupie dlatego ta ostatnia scena jak nagle wraca po roku albo dłużej wielce kochający mężulek jest dla mnie śmieszna i mega naiwna:)
Ale jak ktoś nie potrafi myśleć to później czytam w komentarzach jakie to wielkie arcydzieło, owszem gdyby nie te wszystkie rzeczy które wypunktowałem byłby to całkiem dobry film a tak co najwyżej średniak, ale trzeba sprawiedliwie przyznać Nicole Kidman wypadła tutaj bardzo dobrze i przekonywująco co nie jest w sumie żadnym zaskoczeniem, może już podstarzała ale to cały czas dobra aktorka a przynajmniej tutaj nie ma sie czego czepiać:)