70% nawet dobre. Intryga, jakaś zagadka, mylne tropy. A potem scenarzysta doszedł do wniosku, że już się napracował. Może dostał tylko 3/4 obiecanej stawki? Bo w pewnym momencie zupełnie sobie odpuszczono i pojechano na skróty, byle prędzej do domu. No i zostaje absmak porażki po napisie KONIEC. Bardzo dobry Colin F, reszta ujdzie. Niestety, ogólne wrażenie kiepskie, bo raz, że to nie wyścig na 100 metrów, ze wystarczy dobiec do 70 i resztę tylko przebierać nogami bo bezwładność zrobi swoje i do mety dolecisz tak czy siak. A po drugie, niestety, ważniejsze jak się film kończy a nie jak zaczyna. A tu koniec żałosny.