Muszę to napisać: film "Zenek" to jest jakiś dramat! Żeby nakręcić filmową biografię człowieka, którego widocznie życie było tak nieciekawe, że trzeba wymyślać wątki (czerpać z życia innej gwiazdy disco polo) żeby film nabrał pikanterii. No szok. I do tego, co najdziwniejsze dla mnie, absolutny brak muzyki disco polo, może dwa lub trzy razy gdzieś tam w tle pojawiają się kawałki Zenka i raz (!) śpiewa swój kawałek na scenie. A tak to cały czas początek kariery i śpiewanie chałtur (coverów) po weselach i jakiś wiejskich festynach. Jedyny plus: Jakub Zając, który grał młodego Zenka, naprawdę dobrze to zrobił. I na koniec najsłabsze: Romowie pokazani jako złodzieje, bandyci, mordercy, porywacze i wyłudzacze pieniędzy. Bardzo niefajnie...