Frank Darabont jest mistrzem. Jak nikt inny potrafi z książki Stephena Kinga zrobić wielkie arcydzieło, a na dodatek stworzyć trzygodzinny film, który kompletnie nie nudzi, na dodatek widz chce więcej! Reżyser po raz drugi stworzył dzieło bezbłędne (wcześniej "Skazani na Shawshank") w którym nic nie nadaje się do poprawy, mimo, że na początku mi się wydawało, że to film o myszy i szczaniu =D Mimo, że fabuła nie jest jakaś rewelacyjna to jednak odciska swój ślad na widzu, do tego główną siłę scenariusza stanowią bohaterowie, świetnie zagrani przez np. Toma Hanksa, Davida Morse'a czy nominowanego do Oscara Michaela Clarka Duncana. Podobnie jak w np. "Trafficu" żaden z aktorów nie zagrał źle. Jeno postać Percy'ego wkurwia, ale on miał być takim skurwielem. Świetne są też wstawki humorystyczne, w kilku momentach film mnie mocno rozśmieszył (komiks "Niegrzeczna Lotta stawia fiuta" :P ). Zdjęcia świetne, jedynie muzyka Newmana jest "taka se", ten kompozytor udowodnił, że potrafi tworzyć lepsze soundtracki ("Droga do zatracenia"). Szkoda, że film, mimo czterech nominacji do Oscara, nie zdobył ani jednej statuetki. Ogólnie Darabont ma do tej nagrody strasznego pecha, gdy wychodzili "Skazani..." to wszystko zgarnął "Forrest Gump", a "Zielona Mila" przegrała z inną kapitalną produkcją "American Beauty". Dobra, co tu więcej dodać - niezwykle piękny i mądry film :) "Everyone has it's own Green Mile". 9+/10