Szczerze przyznam, że oglądałam Zieloną Milę tylko jeden jedyny raz i nie mam odwagi zrobić tego ponownie. Jestem świeżo po nieco ponad połowie seansu i daruję sobie dalszy ciąg.
Film jest niesamowity, wspaniały, a do tego przerażająco smutny. Ode mnie oczywiście 10/10, ale powiem Wam, że jest to jedyny film, którego się zwyczajnie boję. Żaden inny obraz nie potrafi tak wzruszyć i pozostać w pamięci. Boję się smutku, który nieuchronnie ogarnia widza po obejrzeniu tego filmu. I nie mogę sobie wyobrazić osoby, która po obejrzeniu takiego dzieła pozostanie niewzruszona.
Arcydzieło bez dwóch zdań.